I nie chodzi tu o renifera. Kontynuuję i to w ukochanym towarzystwie rowerowe wyprawy wzdłuż rzek. I tak dzisiaj, tj. w piątek ruszamy z rowerami, aby dotrzeć jak najbliżej źródła Renu, i wzdłuż jego brzegów dojechać dokąd się da. Jak już się nie da, to wykręcamy na wschód i wracamy do Grudziądza.
Sakwy już spakowane, a od poniedziałku ruszamy. Postaram się od czasu do czasu coś napisać. Biorę ze sobą tablet i trochę prądu. Jak uda się złapać Wi-Fi - to napiszę.
Chcę dodać, że już przejechałem całkiem ładne kawałki wśród dużych rzek: Dniestr, Łaba, Odra, Dunaj, no i nasza Wisła oczywiście.
Ale nie udało się żadnej przejechać od źródeł do ujścia. Jest po co żyć!