Ułan24 powoli się kończy... Jeszcze zawodnicy są na trasie... Do końca nie byłem zdecydowany na udział, zapisałem się na kilka dni przed zamknięciem listy
Wybrałem opcję GALOP250, uważając ją za najbardziej rozsądną- dość daleko, ale bez przesady (600 to dla najtwardszych harpaganów, 130 natomiast zbyt mało). KOŃSKI350 nie wchodził w grę- nie tylko dla mnie, jak się okazuje; ledwo liczył kilkunastu zawodników...
Trasa miała być lekka- faktycznie, kapitalnych szuterków było dużo, organizator- co się chwali- nie wycinał asfaltu za wszelką cenę, przez co można było trochę odpocząć nabijając jednocześnie kilometry
Ale były i odcinki przez chwytające kierownicę zielsko, przez chmary latającego robactwa... No i piachy- choć dzień, dwa wcześniej popadało, to gdzieniegdzie były- i to straszliwe
Dla mnie najtrudniejszy był początek i koniec: zjazd z Łosiowych sprawił mi nielichy problem... Także Miłosna- choć swoje umiejętności przełajowe uważam za cokolwiek mierne- to na tamtejszych singlach udało mi się wyprzedzić dużą grupę zawodników radzących sobie na wąskiej gumie gorzej ode mnie (jechałem na oponach 38 nabitych na 2,2 bara, co było bardzo dobrą decyzją). Niemniej to trudny odcinek; #iceman150- dobrze znasz Miłosną, to wiesz o czym mówię
Za to później- szuter tylko furczał po kołami, świetne takież drogi k. Jezioraka i gdzie bądź indziej- teraz nie pomnę- gdzie prędkości rzędu 26-28 km/h utrzymywało się bez wysiłku
Za to wjazd do Iławy uznaję za niepotrzebny- nic tam nie ma, miasto brzydkie, rozgrzane- co od razu poczułem, z fatalną infrastrukturą rowerową, za to z obfitymi zakazami... Nie wiem, po co to było...
Końcówka natomiast- to już pot i łzy- od Rogóźna- błoto, błoto nad Morskim Okiem, piachy za Maruszą, piach w Wałdowie Szlach. (tam jedyny raz mnie pokonał- prowadziłem rower) i znowu błoto- ale to naprawdę straszliwe błoto w Szynychu na podjeździe na wał ppow. I napędzające strachu błyski burzy
No i singiel STW- szkoda gadać- po deszczu, przy latarce, na wąskiej gumie, ech...
Podsumowując- dwieściepięćdziesiątka była dobrym wyborem- na tyle dalekim, żeby pojechać w nieznane, jednocześnie na tyle krótkim, żeby nie przejmować się gospodarowaniem siłami- można na takiej trasie jechać do odcięcia i się epicko pościgać
Migawki z trasy:
Nad Jeziorakiem...
Maszkary iławskie...
Na koniec wyniki: trasę pokonałem w 14 godzin 55 minut (13 godzin samej jazdy), co dało mi 58 miejsce OPEN (na ok. 130 uczestników)