"Oblężenie Malborka" podsumowanie
Godzina 4.30 ruszam z Nowego w kierunku Grudziądza z nadzieją że niedzielne prognozy pogody są chybione. Po 10 km jazdy w Komórsku zaczyna lać
. Schronienia udzielił mi znajdujący się niedaleko przystanek PKS-u. Zdesperowany po 10 minutach ruszam dalej
. Docieram na miejsce spotkania krótko przed 6.00, po chwili na horyzoncie pojawia się Bartek. Kilka minut później dociera Citas. Mimo niekorzystnych prognoz synoptyków decydujemy się jechać, wieszcz Bartek zapewnia że jeśli on jedzie to pogoda będzie nam sprzyjać
jak się później okazało, po drugiej stonie Wisły stracił swoją moc
. Czekamy do 6.15 na ewentualnych niezdeklarowanych spóźnialskich. Nikt jednak nie dotarł wiec ruszamy w drogę. Kierujemy się w stronę Malborka mało ruchliwymi drogami i ścieżkami. Jako że jestem początkującym "globtroterem"
liczyłem na podróżnicze doświadczenie pozostałych uczestników
i nie zawiodłem się. Bartek i Citas stanęli na wysokości zadania i z precyzją najlepszych kartografów doprowadzają nas do wyznaczonych celów niemalże na całej trasie
. W Białej Górze robimy sobie pierwszy, nieco dłuższy postój podziwiając zaporę tuż u ujścia Nogatu. Następnie ruszamy dalej unikając za wszelką cenę 55-ki i tak w końcu docierając do niej w Sztumie
. Drogę ze Sztumu do Malborka pokonujemy już nieco ruchliwą ale sprzyjająca podkręceniu tempa wspomnianą 55-ka. Meldujemy się na miejscu kilka minut po 12. Tu nieco lenistwa, focenia i podziwiania zamczyska. Śmigamy dalej do Lisewa Malborskiego całkiem przyjemnymi ścieżkami rowerowymi przez Tralewo i Lichnowy w towarzystwie spotkanego po drodze kolarza
. Docieramy do starego mostu drogowego w Tczewie. Niesamowity obiekt robi na nas ogromne wrażenie, jednak pobyt na nim uświadamia nam że faktycznie "czary" Bartka nie będą działać po zachodniej stronie Wisły. Już podczas posiłku w urokliwej tczewskiej kebabowni zaczęło nieco kropić
, podjęliśmy zatem decyzję że nie ma co "kozaczyć" i odpuszczamy Starogard Gdański. Zdeterminowani nadciągającymi chmurami deszczowymi śmigaliśmy w zawrotnym tempie miedzy nimi kilka razy "przegrywając"
I tu ukłon w stronę niezastąpionych przystanków PKS sprzyjających szeroko pojętym kontemplacjom i konsumpcjom
W szaleńczej gonitwie w kierunku naszych domostw mijamy Subkowy, Pelplin (tu krótka wizyta w Bazylice Katedralnej), następnie Nowa Cerkiew i Lipia Góra, w której mapę do ręki biorę ja
i znanymi mi drogami ruszamy w kierunku Nowego przez Mirotki, Leśną Janie i Kamionkę. Docieramy na miejsce nieco po 20.00. Po krótkim "pożegnaniu"
Ja opuszczam chłopaków. Citas i Bartek ruszają w kierunku Grudziądza...... z tego co mi wiadomo dotarli na miejsce
200-ka z haczykiem na pożegnanie wakacji zaliczona....
Bartek, Citas dzięki wielkie za rowerową niedzielę
Do następnego!
PS. Mini fotorelacja wkrótce;)