Uwaga
  • Lack of access rights - File 'http:/www.rowerowygrudziadz.pl/images/phocagallery/2012/2012.06.07/thumbs/phoca_thumb_l_img_9174.jpg'
Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

Odpowiedz w temacie: Rowerowa Galeria Wspomnień

Nazwa
Tytuł
Boardcode
B) ;) :) :P :laugh: :ohmy: :sick: :angry: :blink: :( :unsure: :kiss: :woohoo: :lol: :silly: :pinch: :side: :whistle: :evil: :S :blush: :cheer: :huh: :dry: :ok: :serce: :unlike: xD
Wiadomość
Powiększ /  Pomniejsz
Załączniki

Kod antyspamowy: Wpisz słownie liczbę 12 *

Historia tematu:: Rowerowa Galeria Wspomnień

Maks. pokazywanych 15 ostatnich postów - (zaczynając od ostatniego)
2019/02/08 19:32 #31628

piowini

piowini Avatar

Może tu nie na miejscu, ale postanowiłem zamieścić opis jednego z ostatnich jesiennych wyjazdów. Może przydługi, niedoskonały, ale może ktoś przeczyta.

Jak głosiły prognozy pogody 6/7 października miał to byś słoneczny „łykend”. No to postanowiłem pojechać zobaczyć sobie naszą nadwiślańską winnicę. O istnieniu takowej ”Przy Talerzyku ” w Topolnie dowiedziałem się z programu kulinarnego prowadzonego przez Karola Okrasę. Tak mnie to zaintrygowało, że jest tutaj, prawie pod moim bokiem prawdziwa winnica, że musiałem tam pojechać. Ale tygodnie mijały a ja nie mogłem się zebrać. Zawsze coś było nie tak. A to brak chęci, a to za gorąco, a to za zimno. W końcu pomyślałem, że jak nie teraz to już nie będzie drugiej w tym roku okazji no i się zebrałem 7 października. Postanowiłem nieco sobie ułatwić zadanie, albowiem dzień już był krótki. Tam i z powrotem to jakieś ok.90 – 100 km, jeszcze zwiedzanie… . I tak do Pruszcza Pomorskiego pociągiem, dalej na rowerowych kołach do Topolna i do domu. Mapy praktycznie nie brałem przecież to tu po sąsiedzku, wszystko było wiadome. No i to był błąd pierwszy. Ruszyliśmy we dwójkę, syn i ja. Do Pruszcza pociągiem bez przygód, za radą miejscowych obraliśmy kierunek no i jazda. Pogoda póki co była słoneczna i tak koło za kołem ruszyliśmy. Było fajnie, jabłuszka z przydrożnych drzew, gadu gadu i okazało się, że chyba nie tędy droga. Pomyłkę i dodatkowe kilometry znieśliśmy z godnością. Wiatr również. W rejonie Topolna zaczęło się podjazdy. Takie całkiem całkiem. W nagrodę fajny zjazd do Topolna. Tam żadnej informacji. A wieś jak wymarła. Tylko przy kościele kilka samochodów. Jeździmy w te i we wte. Gdzieś tu musi być winnica. Uratowała nas para prawie tubylców. Z psem, plecakiem i statywem na aparat fotograficzny. Wskazała kierunek. Ostro pod górę i to taką drogą, że i ciągnikiem po wądołach strach jechać. No to tym razem pieszo, noga za nogą i wdrapaliśmy się do góry. Co chwilę się oglądaliśmy za siebie. Widok na dolinę był malowniczy. No i wreszcie jest winnica. Jak się patrzy. Pięknie położona, pięknie budynki dojazd, i w ogóle bardzo fajnie. Tyle już, że bez winogron. No cóż, tego roku wszystkie owoce dojrzały nieco szybciej niż zwykle. Początkowo nie było też gospodarzy, przyjechali po dłuższej chwili. Przepraszali, że nie mogą się nami zająć, gdyż przygotowywali degustację dla zapowiedzianej grupy. Trochę pogawędziliśmy. Krótko mówiąc było bardzo miło. Nie chcąc przeszkadzać tą samą drogą zeszliśmy nieco niżej i tam na łące, mając przed sobą ładny widok na nadwiślańską nizinę zrobiliśmy sobie przerwę. Kawa, kanapki ciastko … . No i po chwili ruszamy dalej. Teraz to po płaskim. Słoneczko jednak zaczęło kaprysić. Więcej go nie było niż było, a tę stratę wynagradzał wiatr. I jak na złość zaczęło też popadywać. Tak już było do końca. Zmieniał się jedynie kąt natarcia w siłę rosnącego wmordęwindu. Po jakimś czasie trafiliśmy na nowo oddaną ścieżkę rowerową. Świetnie się nią jechało. Ale tu oczywiście pojawił się błąd trzeci. Zachęceni ścieżką sami nie wiedzieć jak zamiast skręcić w kierunku mostu przez Wisłę wpadliśmy do Świecia Chcąc nie chcąc przejechaliśmy przez miasto, obok zamku i katedry i dopiero po przejechaniu w silnym mordewindzie całej Żurawiej Kępy objawił się nam most przez Wisłę. Tam też wiało. Dalej to już wiadomo. Poprzez nasze ulubione dwa Wymiary do Grudziądza. Na miejscu liczniki dobitnie nam pokazały, że co pociąg skrócił, błędy wydłużyły. I tak było te ok. 90 km. No ale wiemy gdzie jest i jak wygląda najbliżej nas położona winnica. Może jak dni staną się znowu długie warto tam zawitać? Może połączyć to np. z ogniskiem i degustacją?
2019/02/04 11:03 #31601

Matołek

Matołek Avatar

Autostrada A1 :woohoo:

Przy okazji odświeżyłem fotki w galerii do bardziej współczesnych rozmiarów. Niestety nie wszystkie posiadam w oryginalnej rozdzielczości :)

Reszta galerii tu z bardzo fajnego wyjazdu do pałacu w Jastrzębiu. Wyjazd prowadził Manio :ok:

Trzeba to kiedyś koniecznie powtórzyć :woohoo:


Załączniki:
2017/10/01 10:33 #30580

Matołek

Matołek Avatar

Tak lubię :lol: :silly:



Przy okazji wyszperałem, co to był za wypad:
2012_06_07 - Dolina Osy i Morskie Oko z ogniskiem

Fajnie było :woohoo:
2017/07/04 23:12 #30381

Kasia

Kasia Avatar

To była wersja przeciwsłoneczna :woohoo:
Mała zamiana modeli i już lepsze dopasowanie ;)

Załączniki:
2017/07/04 22:27 #30380

Matołek

Matołek Avatar

hmmm... takie coś mi wyskoczyło ;)

To w ramach porady praktycznej, że rozmiar kasku trzeba właściwie dobrać :evil:

2017/05/20 07:14 #30237

iceman150

iceman150 Avatar

Tez go kilka razy spotkałem na rowerze, ale z tego co wiem teraz znacznie rzadziej jeździ po zmroku. A no i nie ubiera juz plecaka bo to jednak zbędny balast.
To chyba jego pierwszy wyjazd był z naszą ekipą o ile pamiętam, zrobiliśmy wtedy ponad 100 km a on się nie zaraził i jeździ z nami już ok 12 lat
2017/05/19 18:41 #30234

Matołek

Matołek Avatar

A zna ktoś może tego szczupłego chłopca w zielonej kurtce? Pytam bo nie wiem, czy rodzice wiedzą, że po nocach się na rowerze szlaja z jakimiś rowerowymi typkami :evil:



Reszta fotek TUTAJ :)
2017/04/16 13:55 #30082

Matołek

Matołek Avatar

Aż sobie narobiłem smaczku :woohoo:

2017/01/29 11:10 #29880

Hardy

Hardy Avatar

Matołek napisał:
...
Właśnie dziś wyskoczyła mi taka oto wielka stopa, że aż się przestraszyłem :ohmy:
No i od niej właśnie zacznę. Ciekawe, czy wątek się przyjmie :woohoo:

Prawda, że wielka? (koniecznie powiększcie fotkę) :woohoo: A pamięta ktoś może czyja to i z jakiego wyjazdu? :woohoo: Zapewniam, że stopa jest ludzka ;)


Dopiero zajrzałem... i od razu rzuciła mi się w oczy... moja stopa! :D Jest nie do podrobienia :)
2017/01/28 13:00 #29879

Kama

Kama Avatar

;) :ok: Fajnie było...fakt :)
2017/01/09 19:19 #29846

iceman150

iceman150 Avatar



A to zdjęcie przywołało we mnie dość świeże wspomnienia. Jeden z większych upałów w jakich miałem okazję pedałować. Miałem totalnego offa, ale nic co nas nie zabije to nas wzmocni.
No i nie wiedzieć czemu najbardziej w pamięci utknął mi mały trzymający butelkę :)
2016/12/24 09:59 #29822

Matołek

Matołek Avatar

Załączniki:
2016/12/14 11:06 #29803

Matołek

Matołek Avatar

Hehe, zielone spodenki, krwawy befsztyk i gatki w świnki przywołują wiele sympatycznych wspomnień :woohoo:

Ale zostawię temat, może właściciele gatek ;) zechcą sami powspominać :)
2016/12/14 08:47 #29801

Decybel

Decybel Avatar

Kto pamięta ten wyjazd?






i jeszcze mała podpowiedz :)


Załączniki:
2016/12/11 19:55 #29800

Matołek

Matołek Avatar

Tak, tak... Był fajny dzień, fajna Ekipa, fajna trasa, kochanka, żaglówka i dwie osoby, które niestety nie mieszkają już w Grudziądzu, ale mam nadzieję, że Citas i Lolek odwiedzą nas kiedyś, żeby wspólnie porowerować :)

Link do galerii: www.rowerowygrudziadz.pl/index.php/galeria-fotek-mainmenu-32/wypady-wyjazdy-rajdy/category/359-2014-06-07-wielka-stopa-u-kochanki

Pozdrower :silly:
Czas generowania strony: 0.191 s.