Chociaż plany uległy małej modyfikacji dojechaliśmy nad jezioro Płochocińskie i nad Bielskie, (nad j. Bielskim byliśmy w drodze powrotnej
)Nad jeziorami skorzystaliśmy z możliwości popływania i ochłodzenia się w tak ciepły dzień.
Na trasie nie obeszło się bez herbatki w meandrach Mątawy i brodzenia w wodzie. W drodze powrotnej mieliśmy tylko zajrzeć na chwilkę i pokazać miejscówkę przy strudze Krępa ale szum drzew i mikro "wodospadu", ciepły letni wiatr i słońce za chmurami sprawiły, że ta chwila zrobiła się nieco dłuższa
Pogoda dopisała. Żadna burza nas nie "dopadła" chociaż pierwsza straszyła już ok. godz. 14.
To była bardzo udana wyprawa na zakończenie wakacji, odcinkami lekko eksperymentalna w odkrywaniu nowych, ciekawych ścieżek i chyba ostatnia w tym sezonie, w tak upalny dzień
Za wspólnie spędzony czas dziękuję:
Decybelowi
Matołkowi
Pieterowi
Do zobaczenia na kolejnych wyjazdach