Witam, jako świeży rowerzysta podzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami; jak zaczynałem ok. 7 miesięcy temu wydawało mi się, że do jazdy potrzebna jest droga.
Hmm, nic bardziej mylnego - szybko doszedłem do wniosku, że wystarczy zwierzęca ścieżka. I wiesz, że wówczas też się myliłem? Dzisiaj największą frajdę mam, kiedy jeżdżę w miejscach, gdzie inni mają problem z chodzeniem no chyba, że idą na grzyby. Można jeździć też po błocie, po plaży i w innych dziwnych miejscach jak np pole rzepaku - spójrz na awatar Matołka. Jednak nie to po czym jeździsz ma znaczenie - to coś dla każdego może być czymś innym i dlatego sam musisz to odnaleźć.
Powodzenia