Myślę, że czas zakończyć to dziwne nieporozumienie. Każdy ma swój styl jazdy, dlatego wypady są często bardzo kompromisowe. Jedni jeżdżą jak Rzymo - szybko, zwięźle i na temat, inni jak ja rozwlekają wypad delektując się przestrzenią i przyrodą. Jedno wiem o sobie na pewno - nie cierpię jeździć sam i cenię sobie towarzystwo innych rowerzystów i wiem, że nie tylko ja. W tym celu często idzie się na kompromisy nie tylko co do tempa. Ja np. często muszę odpuścić co bardziej eksperymentalne drogi, które uwielbiam, z przedzieraniem się przez trawy, krzaki, błota i skarpy na rzecz bardziej równych, pewnych. Mam jednak kilka takich w tegorocznych planach, ale napiszę o tym jasno w zakładanym wątku, żeby ludzie wiedzieli na co się piszą, że czasem rower trzeba będzie wziąć na plecy
Drogi Marcinie_ki. Nie obrażaj się proszę na nas. Sam widzisz, że to jakieś nieporozumienie i nikt nie chciał nikogo urazić. Czasem tak jest, że rozmawiamy w tym samym języku, ale to w niczym nie przeszkadza, żeby się doszczętnie nie zrozumieć. Swoją drogą na podstawie naszych dwóch wspólnych przejazdów i rozmów wysnułem być może błędny wniosek (pewnie nie tylko ja), że nie preferujesz takiej nazwijmy to konkretniejszej jazdy.
Pozdrawiam