Nie wiem, czy jest to \"zdrowo pojęte optimum\", profanacja, jak zapewne powiedziałby jeden z obecnych na forum kolegów, czy też zwykła niechęć do babrania się w smarach
Otóż moja praktyka jest taka, że jak już łańcuch staje się bardzo słyszalny, otrzymuje dawkę smaru i tyle. Ponieważ jednak wybrałem najgęściejszy i najsilniej przylegający smar na rynku, przyjąłem sobie następującą procedurę:
1. Odstawiam rower do ciepłego pomieszczenia (latem do tunelu foliowego lub zostawiam do nagrzania na słońcu, kiedy indziej do pokoju przy kaloryferze),
2. Podgrzewam smar wstawiając do ciepłej wody,
3. Zakraplam ok ćwierć do pół kropli w same ogniwa tyle ogniw ile się da bez przekręcania korbą,
4. Odczekuję 10-15 minut, przekręcam korbą i powtarzam smarowanie i odczekiwanie,
5. Po nasmarowaniu wszystkich ogniw nie używam roweru przez co najmniej 15 minut (im dłużej tym lepiej).
Widać, jak smar ochoczo wnika w ogniwa, przyciągając do metalu jak magnes.
Niestety mam dość często złą manierę smarowania w pośpiechu bez podgrzewania i odczekiwania, co skutkuje upapraniem mechanizmów, ale za to łańcuch szybko i na długo przestaje skrzypieć
Używam oleju
Tomex Maraton i jak na razie nie zamierzam zmienić go na inny. Trzyma bardzo długo, a nasmarowany zgodnie z opisaną procedurą, praktycznie nie łapie piachu
Pozdrawiam