No no powoli pojawiaja sie jacys sakwiarze
)))
U mnie bylo rzucenie sie na gleboka wode i wyjazd z nieznajomymi ludzmi z Trojmiasta porowerowac bardzo rekreacyjnie na Bornholm w 2004 roku, a tam juz na dobre sie zarazilam. Rower, sakwy, ja i ta ciagle wieksza liczba km rosnaca wraz z iloscia przezytych przygod.
W 2005 najpierw kolejna wyspa baltycka - Rugia, pozniej Kaszuby
)))
W tym roku 17-dniowa wyprawa z Sanoka przez Słowacje, Wegry, Austrie i Czechy do Pragi za mna
)) A co najlepsze rekord zycia ilosci dni spedzonych na siodelku w tym roku jeszcze przede mna
)) Ledwo co wrocilam, dzien pozniej stalam w kolejce po wize do obwodu kaliningradzkiego i 6 wrzesnia rozpoczynam nowy etap w moich wyprawach rowerowych - jade na pierwsza samodzielnie organizowana wyprawe przez Kaliningrad na Litwe Łotwe i Estonie
)
Co by tu jeszcze stworzyc.... Takie osoby jak niemiec Heinz Stucke to poprostu rowerowe guru... 192 panstwa rowerem... -->
www.world-of-bicycles.com/heinz/heinzfact.htm )
Mam nadzieje, ze kiedys z kims z Grudziadza bede mogla wybrac sie na jakies dluzsze pedalowanie
)))
Pozdrawiam i jednoczesnie zachecam do wypraw rowerowych
)))