...i pięć w miejscu
Pisząc poprzedni artykuł zastanawiałem się, jak długo jeszcze zajmie naszym władzom dojście do wniosku, że kostka nie służy dobrze rowerzystom i zaprzestaną jej stosowania.
Pisząc ten artykuł zastanawiam się, kiedy znów pojawią się głosy z cyklu "cieszcie się z tego, co macie zamiast ciągle krytykować". No i wtedy myślę sobie, że co się władze mają przejmować, skoro się sami rowerzyści zdecydować nie mogą...
Od lat usiłuję zrozumieć karierę betonowej kostki, która w Polsce ma niesłabnące wzięcie. Wszystkie słynne trasy europejskie, to w większości asfalty. Specjaliści od ścieżek rowerowych zalecają asfalt, betonom mówiąc "nie", rowerzyści protestują przeciw kostce, ale wciąż są nią uszczęśliwiani. Czy ktoś pomoże mi zrozumieć ten fenomen?
Poniższą notkę nazwałem "krok do przodu" ponieważ pojawiły się pierwsze obiecane nam asfaltówki, w których widać mocne próby sprostania potrzebom rowerzysty. Jako przykład podam bardziej uczęszczaną od strzemięcińskiej ścieżkę przy Hallera. Główne mocne punkty, to:
gładki, czerwony asfalt, po którym jedzie się komfortowo i bezpiecznie,
wyraźne oddzielenie od chodnika kolorem, krawężnikiem i różnicą wysokości (nieznaczną i nie wszędzie),
wyprowadzenie poza zasięg roweru wszystkich wsporników znaków drogowych
w miarę łagodne łuki,
łągodne w większości przejazdy przez drogi poprzeczne,
ciągłość ścieżki
połączenie z innymi ścieżkami, np. z tą z Parku Miejskiego,
pozostawione ślepe wyprowadzenia do kontynuacji podczas przyszłych remontów.
Jedną ze słabości są miejsca, w których ścieżka mija się z przystankami autobusowymi, ale i tu widać próbę rozwiązania problemu, bo nie biegnie ona bezpośrednio przed, lecz w pewnej odległości. Osobiście jestem zwolennikiem omijania przystanku z tyłu, ale jak dowodzi Strzemięcin, jest to świetne miejsce na wypalenie fajeczki w oczekiwaniu na autobus. Ciekawe, kto za to odpowie, jak któremuś raz ktoś wjedzie w tyłek ;-))
Pozdrawiam serdecznie wszystkich za i przeciw
do zobaczenia w trasie
Ps. CDN