Wychowanie przez rowerowanie,
okolicy poznawanie...
Czerwiec chyba w każdej szkole totalnie nie sprzyja siedzeniu w ławce i nieustającym powtórkom materiału. Dlatego ja co roku proponuję korzystającym na co dzień z roweru uczniom jakiś wypad po okolicy, co w naszym przypadku oznacza przejażdżkę po pięknej, kociewskiej ziemi. Jako że wszystko to dzieje się w ramach pracy szkoły, także taki wyjazd musi się odbywać zgodnie z zasadami przyświecającymi każdemu działaniu edukacyjnemu. W tym wypadku z łatwością można połączyć cele dydaktyczne z wychowawczymi, a i integracja międzyprzedmiotowa zaistnieje, jak się patrzy ?
Na takie szkolne wypady wybieram z reguły trasy około trzydziestokilometrowe, biorąc pod uwagę możliwości dzieciaków. Przy okazji odwiedzamy jakieś ciekawe obiekty, którym w ten sposób mamy okazję dokładnie się przyjrzeć. Tym razem padło na mogiłę w Mniszku, co pozwoliło nam pokonać na rowerze 28 km.
Korzystając z podpowiedzi Matołka zawartych w ?101 pretekstach na luźne porowerowanie?, trasę z Dragacza do Mniszka przejechaliśmy mało uczęszczanymi drogami i piękną leśną trasą. Kiedy na nią wjechaliśmy, jakby dla uprzyjemnienia nam tej drogi, intensywnie zaświeciło słońce. Dzięki temu mogliśmy nasycić w pełni nasze zmysły widokiem intensywnej zieleni, kojącym zapachem lasu i przyjemnym odczuciem rozgrzewającego skórę słońca. Taki się stworzył piękny miks.
Choć grupka była nieliczna (7 osób), ale kilometry pokonywała z dużą werwą, dlatego trasę przejechaliśmy w zaskakująco dobrym tempie i bez problemów z typowymi dla takich wyjazdów ?maruderami?. Już na miejscu zapaliliśmy znicz, aby choć w ten sposób oddać cześć tym, którzy w lasach Mniszka zginęli. Pogoda w drodze powrotnej stała się mniej sprzyjająca i tę niedogodność osłodziliśmy sobie w okolicznym sklepie. A we wrześniu na dobry początek nowego roku szkolnego mam w planach kolejny wypad. Może w ten sposób uda się rozwinąć w kolejnych młodych ludziach rowerową pasję.
Aja