Niestety, miejsce w rankingu pokazuje, jaki jest stosunek władz do rowerów. Jakość infrastruktury jest słaba, niewiele jest dróg dla rowerów, które dawałyby rowerzyście możliwość normalnej i bezpiecznej jazdy. Niby powstało sporo dróg dla rowerów, ale
mają one głównie charakter dróg dla rowerów i pieszych. Z doświadczenia wiem, że nie jest to rozwiązanie dobre ani dla pieszych, ani dla rowerzystów, chyba że jednych i drugich jest bardzo mało. Zbyt często łączy się ruch pieszych i rowerów, podczas gdy powinien one być przeważnie odizolowane.
Władza zdecydowanie preferuje poruszanie się po mieście samochodem, wiele głównych ulic o dużym ruchu nie ma dróg dla rowerów lub pasa dla rowerów (np. Chełmińska na odcinku od Gdyńskiej do Wiejskiej), Piłsudskiego na całej długości, Włodka, Focha (to, co jest na Focha, to kpina z rowerzystów), na Sikorskiego, która jest wystarczająco szeroka, Południowa, która też jest szeroka, Konstytucji 3 Maja na odcinku od Strzemięcina do pętli. Drogi dla rowerów są tam, gdzie nie są potrzebne - na terenie dawnej jednostki wojskowej na Chełmińskiej na ulicy, oznaczonym znakiem "strefa zamieszkania", na Mieszka I, gdzie można ustawić znak "strefa 30", na Chełmińskiej od Jackowskiego do Żeromskiego (tam boczna uliczka powinna być szersza i być strefą 30 lub nawet strefą zamieszkania), gdzie trzeba krążyć między pieszymi i psami.
Do tego tworzy się potworki w postaci barier w poprzek ddr na Al. 23 Stycznia - to kuriozum na skalę światową. Tam wcale nie jest łatwo przejechać rowerem, a barierki pogarszają bezpieczeństwo, gdyż rowerzysta musi koncentrować się na slalomie wokół barierek zamiast uważać na to, co dzieje się na przejeździe. Moje wrażenie jest takie, że władza chce chronić kierowców przed rowerzystami.
Następnym potworkiem jest szlak rowerowo-pieszy wzdłuż Trynki. Część rowerowa jest często zbyt wąska, żeby wyminęły się dwa rowery, zaś część piesza ledwo wystarcza, żeby dwaj piesi się wyminęli. Podczas cieplejszych miesięcy spaceruje tam sporo ludzi z wózkami i małymi dziećmi i wówczas jazda rowerem nie ma sensu, zaś chodzenie tam pieszo jest bardzo niekomfortowe i trzeba bardzo uważać na dzieci w miejscu, gdzie chętnie dałoby się dziecku większą swobodę. Zamiast tego powinny być pasy rowerowe na Piłsudskiego.
Chwalimy się Wiślaną Trasą Rowerową, ale nie ma ona większego znaczenia komunikacyjnego, gdyż prowadzi miejskimi "opłotkami". Rower jest przede wszystkim pojazdem do komunikacji, a nie "przyrządem do ćwiczeń".
Owszem, jest parę "jaskółek" - pas rowerowy na Legionów, dwukierunkowość niektórych ulic w centrum - ale ogólnie jeżdżąc rowerem po mieście czuje się wiele "dziur" w infrastrukturze i wiele miejsc, gdzie stworzono infrastrukturę (nierzadko bardziej przeszkadzającą w jeździe niż pomagającą jak np. na Strzemięcinie) chyba tylko dlatego, że taki był wymóg otrzymania dofinansowania.
Przydałoby się, żeby ludzie z ZDM-u odkleili tyłki od siedzień samochodowych i pojeździli trochę rowerami po wymyślonej przez siebie infrastrukturze i żeby zdecydowanie bardziej słuchali tego, co mają w sprawie infrastruktury do powiedzenia ludzie, którzy jeżdżą rowerami na codzień.
