Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1
  • 2

TEMAT: ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/17 09:51 #24772

  • Marysia O.
  • Marysia O. Avatar
  • Wylogowany
  • Zaglądacz
  • Posty: 50
  • Otrzymane podziękowania: 366
  • Oklaski: 32
Dzień trzeci - 15 VII 2015

Do Białegostoku wyłącznie bocznymi drogami.

Cel na środę - Białystok. Po dwóch nocach w agroturystykach czeka mnie noc w dużym mieście. Mam do przejechania około 120 km. Będę się trzymać wyłącznie dróg bocznych, bo z bocznych dróg najlepiej widać urodę krajobrazu, na takich drogach najłatwiej poczuć klimat okolic.
A przecież przede mną pierwszy dzień na Podlasiu. I krajobraz i specyficzny klimat tej krainy bardzo lubię.
Opuszczam stary młyn w Ołtarzach Gołaczach i jade do Nuru.
W Nurze, jak wszędzie na moim szlaku, stare miesza się z nowym. Nowe w całej Polsce jest takie same. Ale stare...Stare jest inne pod Gliwicami i inne w mazowieckich czy podlaskich miasteczkach. I dlatego też stare jest takie piękne. W Nurze najbardziej zauroczyl mnie bar w przeslicznym drewnianym budynku. Budynek remontu nie zaznał chyba nigdy, dlatego dość już podupadł, ale bar w nim był i jest. Był zapewne już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku , bo z tego mniej więcej czasu pochodzi szyld informujący, że to bar. Taką stylistykę szyldów pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa.
W sklepie spożywczym kupuję zapas napojów, jakiś jogurt, drożdżowke i klasyczne mietowe dropsy. Dawno takich dropsow nie widziałam. Nie wiem czy ich nie ma, czy giną na sklepowych półkach wśród nowoczesnych słodyczy. Klasyczny drops musi mieć charakterystyczne wgłębienie w środku z jednej i drugiej strony. Dropsy kupione w spożywczym w Nurze mają. :)
Ruszam drogą przez wsie położone tuż nad brzegami Bugu. Lubie tę rzekę i jeśli tylko mogę podjeżdżam blisko wody. Z Bugu bije dziwny spokój, zawsze mam wrażenie, że rzeka spowalnia wiecznie spieszacych się ludzi, narzuca im swoj niespieszny rytm. Za to ją tak lubię. Trochę szkoda, że jestem nad brzegami Bugu przed południem. Jakoś nigdy nie miałam okazji stanac na brzegu tej rzeki wieczorem, kiedy niskie słońce daje cieple światło. Wtedy Bug musi być szczególnie ładny i pięknie muszą wyglądać stojace na brzegach łódki pychówki ...
Mijam kolejne wsie. I mijam wciąż śniadych sprzedawców pomarańczowych kołder. Kto ich zorganizował w tak doskonałą sieć dystrybucyjną....Zastanawia mnie to. W jednej wsi para sprzedawców, w następnej inna a w jeszcze następnej kolejna. Wchodzą na podwórka, wciskaja te kołdry... Ale mieszkańcy nadbużańskich wsi nie potrzebują pomarańczowych kolder. Ja też nie potrzebowałam. Co zrobiłabym z tą koldra na rowerze?:)
Żegnam się z Bugiem. Rzeka płynie na południowy wschód a ja jade na północny wschód.
Krajobraz sie zmienia, jest coraz bardziej pofaloway. Zaczynaja sie podjazdy, do ktorych tak tęskniłam na Kurpiach:) Trzymając się bocznych dróg docieram do Ciechanowca. Odwiedzam Muzeum Wsi i skansen. I w tym skansenie zapadałm na dłużej. Drewniane chałupy a przed nimi ogródki z niemodnymi kwiatami. Malwy, złocienie.... Czy jest jeszcze gdzieś prawdziwa wieś... Kto dziś chciałby mieszkać a chałupie krytej strzechą? :) A mnie się marzą takie wsie. Takich wsi nie ma, ale są skanseny piękne jak ten w Ciechanowcu. I miałam tam klimat jak w wierszu,którego nauczyłem się dawno temu. "Bielona niska chata kryta słomą stoi pod starej gruszy pieczą chromą i dymi modrym z komina obłokiem..." W Informacji Turystycznej przy rynku dostaje bardzo dobrą mapę ze szlakami rowerowymi Podlasia. Służy mi dobrze w wyszukiwaniu bocznych dróg do Białegostoku i na pewno posłuży w kolejnych dniach.
W Brańsku zatrzymuje się na obiad. Danie dnia okazało się smaczne i sycące. Ruszam dalej, bo do Białegostoku jeszcze kawał drogi a jest po 15...
Do miejsca noclegu docieram po 21. Przez uparte trzymanie się bocznych dróg nadkladam jakieś 10 km przed samym Białymstokiem. Ale to nic. Cale popoludnie to delektowanie się dobrymi asfaltami na gminnych drogach, brakiem ruchu na tych drogach i podziwianie pięknych podlaskich krajobrazów. Lubie je. Są prawie takie jak w moich rodzinnych stronach i na Pojezierzu Brodnickim, tylko jezior nie ma. Ale braku jezior na Podlasiu nie odczuwam jako defektu krajobrazu. Tu ich nie ma i już.:)
A Białystok w świetle latarni wydał mi się ładny, czysty i bardzo przyjazny rowerzystom. Jutro zobaczę Białystok w słońcu. Mam nadzieję, że jutro też będzie ładna letnia pogoda.

I tak zapadł wieczór i zaświtał poranek - dzień trzeci.
Za tę wiadomość podziękował(a): Matołek, wojtino, piowini, Bartek, Davis, pieter, Pietrek, Danka, Iza, sldtwa, ŁOBUZIA, MARCINHD, Gall, chunk

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/17 06:10 #24769

  • Marysia O.
  • Marysia O. Avatar
  • Wylogowany
  • Zaglądacz
  • Posty: 50
  • Otrzymane podziękowania: 366
  • Oklaski: 32
Nad rzeczką Pukawką jest stary młyn.

Nad rzeczką Pukawką jest stary uroczy młyn, ale do tego młyna mam 100 km. I mam cały długi dzien na te 100 km.
Nocą padał deszcz i wrzeszczały agroturystyczne pawie. Przyzwoita agroturystyka musi mieć pawie. Miałam nocleg w dobrej agroturystyce, bo pawie były.
Poranek szary, pochmurny, ale podobno prognozy na wtorek nie są złe. Śniadanie, pożegnanie z miłym gospodarzem, z którym poprzedniego wieczoru dyskutowalam o opłacalności hodowli krów mlecznych i ruszam.
Kierunek Pułtusk.
Z Nowego Skaszewa jadę dobrymi gminnymi asfaltami, wjeżdżam na wojewódzką 618 i dobry asfalt się kończy. Dziury, wyboje, pęknięcia, łaty . Drogom wojewódzkim zdarza się to bardzo często. Do Pułtuska mam tylko kilkanaście kilometrów, więc zła droga nie zepsuła mi radości z rowerowania.
Pułtusk ...Od dawna chciałam to miasto zobaczyć. "Wspomnienia niebieskiego mundurka" Gomulickiego i wspomnienia kogoś mi bliskiego - dwa powody, żeby zajechać do Pułtuska. Poza tym to miasto ma najdłuższy rynek w Europie. Pułtusk mnie nie rozczarował. Imponująca kolegiata, dawny zamek biskupów płockich - dziś Dom Polonii, niska, ale mająca dużo uroku zabudowa przy rynku, wieża ratusza... No i dobrze pochodzić po nieznanym mieście śladami bliskiej osoby. Siadam w kawiarni przy rynku, zamawiam kawę i gorące naleśniki z malinami i bitą śmietaną, sprawdzam mapy z trasą na wtorek. Goszcze w Pułtusku dłużej niż planowałam. Wreszcie jednak ruszam dalej. Wyjazd z miasta okazał się trudniejszy niż myślałam. Przyjazny mostek dla pieszych i rowerzystow istniał tylko na mapie, w rzeczywistości z rzeki sterczaly jakieś resztki po tym mostku. Nie mam wyjścia, Narew trzeba przekroczyć głównym mostem. Znów ruchliwa DK, znów te barierki tylko do kolan i znów wizja może nawet pięknej śmierci w odmętach rzeki, do której wpadam siedząc do ostatnich chwil na rowerze. Ja i mój rower, złączeni aż do śmierci... :)
Ale do Narwi nie wpadłam. Za mostem znajduję drogę na Obryte i ruszam na Kurpie i w Puszczę Białą.
Puste, gładkie jak stół asfalty przez lasy, płasko...Lekko łatwo i przyjemnie. :) Kieruje się DW 694 w stronę Broku i Małkini. I szybko mam tej drogi dość. Bo 8 km drogi gładkiej i płaskiej jak stół i prostej jak linijka z litym lasem z prawej i lewej nudzi jak...flaki z olejem. Co jest za zakrętem? Co jest za wzniesieniem? Nic. Zakrętów i wzniesień brak. Kiedy po tych nudnych kilometrach zobaczyłam znak zakręt w lewo westchnelam z ulgą . Wreszcie jakaś odmiana.:)
Docieram do Broku. Tu obiad, powitanie z Bugiem (lubię tę rzekę) i jade do Małkini. " Urodziłem się w Małkini, w 1937 roku, w lipcu, znaczy w polowie lipca, dokładnie 17 lipca ... " Z tym cytatem z "Rejsu" wjeżdżam do Małkini. Więc tu urodził się Stanisław Tym? Boże, jaka dziura! - myślę. Jeden sklep, biedne chałupy... Ale tak pomyślałam o Małkini przed torami kolejowymi. Małkinia za torami to jednak prawie metropolia. Była pizerria, sklep Stokrotka i co najważniejsze Salon Zaproszeń. Ile zaproszeń potrzebują mieszkańcy Małkini i okolic? Chyba sporo, skoro mają w Małkini Salon Zaproszeń.:)
Z Małkini jadę do Zuzeli. To już krańce województwa mazowieckiego. W Zuzeli urodził się kardynał Wyszynski . W ślicznym drewnianym domku jest muzeum poświęcone Prymasowi a na początku XX w była tam szkoła, w której uczył się przyszły kardynał. Muzeum jest już zamknięte, jest wieczór. Pora najwyższa znaleźć stary młyn nad rzeczką Pukawką....I znajduję.
Wita mnie przemily gospodarz, zaprasza na wlasnorecznie wędzonego pstrąga. Bo gospodarz młyna to Warszawiak urodzony w ... Gliwicach, były młynarz, ichtiolog z wykształcenia, który młyn przerobił na uroczy pensjonat, założył stawy, hoduje ryby. I kocha swoje siedlisko nad rzeczką na krańcach województwa mazowieckiego . :)
I tak zapadł wieczór i zaświtał poranek - dzień drugi.
Za tę wiadomość podziękował(a): Matołek, wojtino, piowini, Bartek, pieter, Danka, Iza, sldtwa, ŁOBUZIA, MARCINHD, Gall, chunk

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/16 22:10 #24762

  • sldtwa
  • sldtwa Avatar
  • Wylogowany
  • Rowerowy Zapaleniec
  • Posty: 771
  • Otrzymane podziękowania: 769
  • Oklaski: 22
Wyczyn Marysi jest oczywiście the Best, ale swoją drogą Marcin, widziałeś kiedyś Marysię w spódnicy? :woohoo:
"W życiu na przekór wszystkiemu, trzeba robić głupstwa i mieć kaprysy".
Za tę wiadomość podziękował(a): MARCINHD

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/16 11:44 #24730

  • MARCINHD
  • MARCINHD Avatar
  • Wylogowany
  • Roweromaniak
  • FATBIKE,wypady extremalne :)
  • Posty: 1904
  • Otrzymane podziękowania: 1519
  • Oklaski: 9
Marysia jesteś prawdziwym HARPAGANEM w spódnicy :) śledzę na endo, i cieszę się że stopniowo opisujesz wyprawę na forum. Wiatru w plecy życzę i więcej umiarkowanej lekko słonecznej pogody niż deszczu :)
..albo na GRUBO ..... albo wcale ;)

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/16 11:29 #24729

  • Marysia O.
  • Marysia O. Avatar
  • Wylogowany
  • Zaglądacz
  • Posty: 50
  • Otrzymane podziękowania: 366
  • Oklaski: 32
Dzięki :laugh:
Zdjęcia pstrykam, a owszem, ale co z tego skoro nie zabrałam czytnika kart ani stosownego kabelka do aparatu. Zdjęcia będą więc dopiero po powrocie. Na razie musi Wam wystarczyć wyobraźnia :)
Życzę Wam zwycięskiego boju pod Grunwaldem :laugh:
Za tę wiadomość podziękował(a): wojtino

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/16 11:18 #24728

  • Bartek
  • Bartek Avatar
  • Wylogowany
  • Roweromaniak
  • Amor patriae nostra lex
  • Posty: 1251
  • Otrzymane podziękowania: 1722
  • Oklaski: 28
U nas pogoda tez pleciona - chociaz na sobotnie szalenstwo ma sie nieco wyklarowac :) Szerokiej drogi zycze - nic nie wspominalas o tak ambitnym planie :) Pstrykaj troche zdjec prosze ;)
Amor patriae nostra lex

ROWEREM PRZEZ 5 KRAIN - Mazowsze, Kurpie, Podlasie, Suwalszczyzna, Mazury 2015/07/16 11:06 #24726

  • Marysia O.
  • Marysia O. Avatar
  • Wylogowany
  • Zaglądacz
  • Posty: 50
  • Otrzymane podziękowania: 366
  • Oklaski: 32
Dzień pierwszy - 13 lipca 2015
Sochaczew to nie jest modny kierunek.
Budzik dzwoni o 3.45. Deszcz całą noc stukał w szyby. Pada. Nie chce się wstawać...Ale przecież wszystko zaplanowane, sakwy spakowane...
Wstaję, szybkie śœniadanie, rzut okiem na sakwy. Czy mam wszystko? Może mam za dużo rzeczy, sakwy wydają się za ciężkie, przecież będę je wozic ponad tydzień... Wyjmuje jedno plastikowe pudełko, reszta jednak wydaje mi się niezbędna.
Ruszam.
Etap pierwszy - dotrzeć koleją do miejsca startu. Wsiadam do wygodnego dla podróżujących z rowerami pociągu Kolei ŒŚląskich i mijając deszczowe Zabrze, Rudę Śląską, ŚŒwiętochłowice szybko docieram do Katowic.
Tam przesiadam się do TLK Katowice - Warszawa i koło dziesiątej wysiadam na stacji Sochaczew.
Szare niebo wisi nisko ale nie pada. Sochaczew to nie jest modny kierunek rowerowy. Najpierw planowałam rozpoczęcie wyprawy w Warszawie, ale pomyśœlałam, że jednak szkoda czasu na przebijanie się przez stolicę a w rejony Mazowsza, które chcę zobaczyć mogę ruszyć z Sochaczewa.
Co jest w Sochaczewie? Niech mi miłoœnicy tego miasta wybacza, ale nie wiem. Szybko opuœciłam Sochaczew, ruszyłam DW 580 w kierunku Żelazowej Woli i równie szybko docieram przed zamkniętą bramę parku za którą widze dworek Chopina...
Żeby tam wejœć trzeba przejœć przez nowoczesny, przeszklony budynek...Ten budynek, ochroniarze i wycieczka Japończyków ( Chopin chyba był Japończykiem...) , mam wrażenie, że to za wysokie progi na mój rower z sakwami.
Jade dalej, docieram do miejscowoœci Kampinos i tam wreszcie opuszczam nudną mazowiecką drogę. Przede mną przejazd przez Kampinoski Park Narodowy. Najpierw asfaltem, potem dobrym szutrem przemierzam KPN mijając po drodze Józefów i Górki.
W Gorkch zatrzymuje się na odpoczynek i zjedzenie bułki z krakowską suchą. Zaczyna padać. Nie wygląda to dobrze...zabezpieczam więc sakwy i siebie przed deszczem i ruszam dalej.
W KPN jest mnóstwo œśladów wydarzeń z przeszłoœci, mijam krzyże upamiętniające powstańców styczniowych i obeliski ku czci poległych w II wojnie śœwiatowej. Wkrotce lasy Kampinosu za mną a przede mną Nowy Dwór Mazowiecki.
I niestety horror, którego się nie spodziewalam. Leje deszcz, wszystkie ciężarówki poruszajace się tego dnia po Polsce maja do przejechania DK 85 i mosty na Wiśœle i Narwi i robią to akurat wtedy, kiedy ja te mosty przemierzam w deszczu, prowadząc rower, sparaliżowana strachem...Dlugie mosty z barierkami, które sięgają mi ledwie ud - tak to czuje, a w dole wielka rzeka, do której prawie wpadam...Mój słaby punk i lęk, którego nie umiem przezwyciężyć. Żadne widoki na twierdzę Modlin nie zrekompensowały mi strachu na tych cholernych mostach :)
Rekompensatą była dopiero droga na Nasielsk. Wyszło słońce, zrobiło się ciepło, kwitnąca cykoria podróżnik, złote łany zbóż...Sielsko, spokojnie....marzenie rowerzysty.
Docieram do sennego Nasielska. Zapyziale, mazowieckie miasteczko wita mnie Zdrowaśœkami dobiegającymi z okazałego ładnego koœcioła. W cukierni przy głównej ulicy kupuje sobie lody. Pani prowadząca cukiernię jakaśœ taka niedzisiejsza. Szyk rodem z PRL- u. Tlenione włosy upiete w wysoki kok, czerwone usteczka œściągnięte w dziubek..
Opuszczam senny Nasielsk i drogą na Pułtusk dojeżdżam do Winnicy. Tu odbijam w boczne drogi, którymi docieram do Nowego Skaszewa na nocleg. Zatrzymuję się na chwilę przy przepięknym drewnianym koœściele w Gąsiorowie.
Złote pola, zielone pastwiska, zapach lip i dojrzewającego zboża, ładne ciepłe wieczorne śœwiatło.... Œśliczny wieczór.
I tak zapadł wieczór i zaświtał poranek - dzień pierwszy.
Za tę wiadomość podziękował(a): Matołek, wojtino, piowini, Bartek, pieter, Pietrek, Iza, sldtwa, ŁOBUZIA, MARCINHD, Gall, chunk
  • Strona:
  • 1
  • 2
Czas generowania strony: 0.101 s.