W Zielonej Górze dowiedziałem się, że kupując poprzedni bilet został on źle zapisany na odpowiednim druku. Miało to miejsce w dniu wyjazdu, w kasie na stacji Jabłonowie Pomorskim. W związku z tym straciłem już możliwość ze skorzystania z przysługującej mi dwa razy w roku 25% zniżki. Pani w kasie kolejowej w Zielonej Górze stwierdziła, że nic nie może tej sprawie zrobić. Gdy zapytałem gdzie od tego mogę się odwołać wzruszyła znacząco ramionami. Ale potwierdziła, że pociągiem dojadę
bezpośrednio do Bydgoszczy lub Laskowic Pomorskich i tam będę miał połączenie do Grudziądza. Prawie uwierzyłem!
W Poznaniu dopadła mnie rzeczywistość. Dworzec nowy, reszta po staremu. Okazało się, że TEN pociąg jedzie jedynie do Torunia. A ja mam bilet do CG przez Bydzię i Laskowice ... W hali dworca czynna informacja ale turystyczna. Siedząca tam i lekko zirytowana pani powiedziała, że wejście do kolejowej jest jakieś trzy metry obok, ale nie ma się co fatygować bo trzeci dzień tam nikogo nie ma. Na dworcu setki ludzi (żadna przesada, powroty z Przystanku Woodstock) o przepchnięciu do kas po info nie
ma nawet co marzyć. Napotkany kolejarz udzielił precyzyjnej odpowiedzi zaczynającej się od słowa "chyba" .. No ale jest tablica z informacją. Czytać bez okularów nie potrafię, ale jakoś sobie poradziłem. UFF, jest pociąg do Bydgoszczy, ma tam dojechać o 20:25. No to w porządku. Telefoniczna konsultacja internetem potwierdza, po jakimś czasie na elektronicznym wyświetlaczu w pociągu IR nr 75315 relacji Poznań Gł. - Bydgoszcz Gł. to samo "stoi napisane" jak przysłowiowy "byk". No to do pociągu i już po jakmś 10 - minutowym spóźnieniu ruszamy. Dość szybko przyszedł kierowniko - pociogowy konduktor. Popatrzył na bilet, potwierdził spóźnienie. Sam, nie pytany i o to nie proszony oświadczył, że powinno ono zostać zniwelowane poprzez krótszy postój w Gnieźnie, on zaś da znać do Bydgoszczy aby tam poczekał na nas pociąg jadący do CG. No to spokojnie jedziemy. Pociąg wpadł do Bydzi o godzinie 20:46. Pociąg do Grudziądza odjechał punktualnie i zgodnie z rozkładem o godzinie 20:46. Nawet go
nie zobaczyłem. W tym czasie wraz z tłumem podróżnych z rowerami pod pachą Iwona i ja plątaliśmy się po remontowanym dworcu Po braku zapowiedzi o pociągu do Grudziądza już wiedziałem co się stało. Panie dyżurne na dworcu twierdziły, że pociąg miał tylko 5 minut spóźnienia, co potwierdziły odpowiednie tablice informujące, że planowo przyjechać miał o 20:41. Kategorycznie twierdziły, że żadna informacja z od obsługi poprzedniego pociągu o tym, żeby na nas trochę poczekano do nich nie dotarła,
że to nie oni, że to poprzednik lub ta brzydka Arriva, że ...że.. No ale przyznać trzeba, że były dyżurne i pani w kasie. Przynajmniej można było komuś dokuczyć.
Okazało się, że wg. poprzednich informacji (patrz wyżej) a tą zamieszczoną w Bydgoszczy pociąg planowo jechał 16 min. dłużej.
Dzięki temu u siebie w domu byłem tuż po północy. Dowiedziałem się też, że ogólnie tzw. kolejarze jeżeli na dworcach w ogóle są to w większości są to jacyś przebierańcy. Wiedzą wszystko na "chyba" albo jakoś tak. Po za tym na dwóch tym razem NA PEWNO któryś świadomie skłamał. Albo ten z obsługi pociągu (bo obiecał, a nie powiadomił) albo dyżurne w Bydgoszczy - bo wiedziały a nie zadziałały. Tertium non datur... .
No ale sam tego chciałem. Trza było siedzieć na d ... przepraszam na sofie, a nie kręcić pedałami. a Motto!?
Kto ma w głowie olej, ten p... poważa kolej.