Skoro nikt się nie kwapi, to ja dorzucę tu parę słów chociaż nie byłem kierownikiem wypadu na powitanie
Bartka, który wracał z ostrej urodzinowej jazdy z Wojtinem.
Na Grudziądzkim dworcu zameldowała się całkiem pokaźna grupka "witaczy", w tym sporo grono wielbicielek naszego dzielnego wojownika
Stawili się:
Iza
Ainak
Aneta
Danka
Estera (która goniła na pociąg aż z Nowego)
Piotr Kozak
Pieter
sldtwa
Do Torunia dotarliśmy punktualnie. Serdeczne powitanie, chwila zakupów w Decatlonie i śmigamy do domu. Niestety aura miała inne plany. Do Chełmży udawało nam się jechać na skraju rzęsistych opadów. Niestety dalej było już gorzej. W Skąpym stłoczeni w, trzeba to przyznać, przestronnym przystanku postanowiliśmy wrócić do Chełmży i ponownie skorzystać z pociągu.
Odkryliśmy przy tym bardzo ciekawą zależność między intensywnością opadów deszczu, a wesołością i gadatliwością jadących z nami dziewczyn.
Tę zależność będziemy badać w przyszłości.
Ponieważ lało rzęsiście, więc wracaliśmy w doskonałych humorach, mimo że automat biletowy na dworcu w Chełmży zatrzymał się na etapie drukowania potwierdzenia, o biletach nawet nie wspominając. Na szczęście przemiła Pani konduktor bez wahania dała wiarę naszym wyjaśnieniom. Wtedy to narodził się pomysł, aby utrzymywać, że kupiliśmy bilet okresowy i jeździć pociągiem przez cały tydzień
Cali, zdrowi, zadowoleni i uśmiechnięci dotarliśmy do domów.
Wszystkim uczestnikom dziękuję i do następnego.
Powinny być jakieś fotki, a nawet filmik The Bart Company. Proszę o udostępnienie.