No i wróciliśmy.Na szczęście cali i zdrowi. Bardziej niż na Morawach jeździliśmy po południowych Czechach, nie licząc drobniutkiego wypadu do Austrii. Nie było łatwo.
Pogoda dopisała, chociaż nie obyło się bez deszczu. Raz to sponiewierał nas dotkliwie. We znaki dały się też czeskie kopczyki. Podjazdy były długie i up.. uporczywe. Nie rekompensowały tego zjazdy. Zjazdy trwały kilkadziesiąt sekund i trzeba było ostro hamować na zakrętach. Trasy rowerowe są doskonale oznakowane. Zdecydowanie najlepiej ze wszystkich państw jakie na rowerze odwiedziłem.
Ale fajnie było! Czechy są super