Pośród wielu zeszłorocznych wyjazdów, które były zaplanowane, miały jasno zakreślony cel, brakowało mi takich leniwych wyjazdów gdzie koła poniosą. Jako, iż jak wiecie nie mieszkam już w Grudziądzu, to odwiedzając rodzinne miasto, chciałem pokręcić kilometry bez spiny, że jeszcze musimy gdzieś zajechać, bo tak sobie wcześniej ustaliliśmy. Dlatego wycieczka miała tytuł zobaczyć co jest za zakrętem. Poranek przywitał nas pięknym słońcem, jako, że jesteśmy punktualni do bólu, to już o 8:05 wyruszyliśmy w trasę, pojawili się Ci co zapowiedzieli. Bartek wcześniej odwołał swój akces w wyprawie.
Przez pierwsze kilometry trudno było znaleźć coś interesującego, ale dojazd do Jeżewa okazał się być nieco eksperymentalny. Pierwszy większy fajrant nad Stelchnem, gdzie korzystam z pogody i zaliczam wiosenną kąpiel. Pogaduchy, śmiechy, to nam dziś towarzyszyło na każdym z postojów. Ruszamy w stronę Czerska Świeckiego i dość szybko obijamy w teren. Ognisko nad Sinawą, bo jak stwierdziliśmy, lepszego miejsca możemy już nie znaleźć. Następnie sporo błąkania po borach. Wyjazd i dalej jazda już po oklepanych trasach. Dojeżdżamy do Lipinek następnie Radodzież i powrót do Grudziądza przez Gajewo. Opuszczam resztę ekipy, która chciała jeszcze chwilę odsapnąć w spółdzielni w Komórsku.
A patrzyli co jest za zakrętem:
Pieter
Sldtwa
Wojtino
Citas
Dzięki.