Czas na krótkie podsumowanie niedzielnej wycieczki.
Pierwsze z czym będzie mi się kojarzyć- zimowa pogoda, warunki trudne. Temperatura około zera, przymarzająca do ubrania i co gorsza- butów wilgoć, zmrożona woda i chlapa na jezdni...
Na szczęście lodowaty wiatr nam pofolgował.
Grupa była jednak mocna i zaprawiona w bojach:-)
Co prawda kryzys morale przydarzył się na dwudziestym kilometrze, ale kierownictwo opanowało sytuację i zaprowadziło dyscyplinę
Dalej było już lepiej- raźno ruszyliśmy w dalszą drogę, utrzymując rześkie tempo i nie dopuszczając do wystudzenia naszych organizmów.
Cel udało się zrealizować- pałacyk w Wichorzu zwiedzony (będzie galeria). Odpuściliśmy jednak Storlus, gonieni potrzebą zjedzenia ciepłego posiłku- wybór padł demokratycznie na grochówkę pod Chełmnem.
Dalej już z górki- ogrzani i najedzeni w niezłym tempie i bez kryzysów przeskoczyliśmy do Grudziądza.
Wyszło nam ok. 70 km- normalnie byłby to spacer, ale przy takiej pogodzie nie jest to łatwe- tym bardziej dziękuję wytrwałej grupie w składzie:
-Matołek: organizator, inicjator
oraz
-Aneta
-Michał MT (chyba najdłuższy dystans, szacun)
-Andrzej
oraz specjalne podziękowania dla Moniki za odprowadzenie do Wałdowa
Do następnego, jak widać wyrobionym rowerzystom żadne warunki pogodowe nie są straszne