Trzeba być szalonym, żeby świadomie jechać tam, gdzie węże
Ja mam tu trochę węży, w tym też żmije, ale jak tylko wjeżdżam na ścieżkę, gdzie się ich spodziewam, krzyczę, że mają sssspadać w krzaki i się nie pokazywać. A jak już mam wątpliwą przyjemność zobaczyć taki sznurek uciekający spod kół to drę się, pytając dlaczego tak wolno?! A później wyjmuję wciąż walące serce z najgłębszej kryjówki, w jaką ze strach się wpycha! Jeden z moich kumpli przyznał się nawet kiedyś, że na szlakach Velebitu zakłada ochraniacze (kolano-piszczel) głównie dlatego, że chronią przed wężami w równym stopniu, co przed kamlotami hehe.
A Wy jedziecie właśnie tam, gdzie się ich spodziewacie, brrr
Napiszcie, jak było, i czy łapaliście po drodze jakieś \"snejki\"