To miała być sobotnia, mocna wycieczka i taka własnie była
Wszystko zaczęło się od małej, niewinnej rzeczki, na którą natknąłem się kiedyś w okolicach Stolna. Przeglądając mapkę przed sobotnią wycieczką zauważyłem, że rzeczka uchodząca pod Chełmnem do Wisły, to własnie ona - rzeka Fryba. Wytyczyłem więc trasę inspirowaną tą własnie naszą sobotnią bohaterką
Na starcie pomimo mroźnego poranka stawił się dzielnie Krzys80.
8.06 - słońce jeszcze niziutko, ale czuć nadciągającą jego moc. Mimo to szron skrzy się na pohybel wiośnie i łapki marzną pomimo rękawiczek. Na szczęście trzy pary spodni, które włożyłem na siebie przed wyjazdem dawały radę, wraz z całą resztą dość grubego ubioru
Godzina 9, to już zupełnie świat z innej bajki. Zrobiło się ciepełko, więc trzeba było zjeść śniadanko w ładnej, zasłoniętej od wiatru miejscówce
Nadwiślańskie krajobrazy ciężko przecenić, zwłaszcza w tak piękny, słoneczny, wiosenny dzień
Tak więc naszym ulubionym powodziowym wałkiem dojechaliśmy pod Chełmno, gdzie małą ścieżynką rozpoczęliśmy naszą przygodę z Frybą.
Cóż to były za zdziwienia, ochy i achy
Ileż razy padło pytanie - czy na pewno jesteśmy pod Chełmnem? A wydawałoby się, że znamy tę miejscowość... ale jak widać okolica nawet ta bliska, potrafi sympatycznie zaskoczyć.
Mijaliśmy działki, pola, górki, pagórki i single. Pełen uroku pagórkowaty las, to wiosną istna bajka. Potem jakieś wąwozy, strome zbocza i ciągle ona - nasza Fryba. Mostków i mosteczków bez liku, stara linia kolejowa z filarami po moście. Rzeczka wiła się, omijała górki, tworząc magiczny klimat i piękny temat dla rowerowych wyjadaczy
...
Moja trasa zakładała wielokrotne przecinanie tej rzeczki i męczyliśmy ją tak długo, aż stała się spokojną, polną rzeczką, przypominająca raczej rów melioracyjny. Postanowiliśmy więc pożegnać się z nią kubeczkiem herbatki spożytej na brzegu, tuż pod mostkiem i ruszyliśmy na Toruń, by zgłębiać tajemnice jego zachodnich rubieży... i Toruń też nie zawiódł
Bardzo serdecznie dziękuję za wspólną wycieczkę mojemu niezawodnemu kompanowi - Krzysiowi. To było piękne, mocne rowerowanie z odkrywaniem nowych lądów
Na pamiątkę
zapraszam do małej galerii fotek - oczywiście w kolorze
Pozdrawiam i mam nadzieję - do kolejnej udanej wyprawy