Myślę, że gość „zna się na rzeczy”, jeśli chodzi o rowery. Wiosną postanowiłam oddać rower do kapitalnego przeglądu. Wybrałam warsztat ... (no może nie będę podawać jaki, bo Pan był naprawdę miły i nie chciałabym mu robić antyreklamy:unsure: ) i to była nie najlepsza decyzja. Czekałam 5 dni, zapłaciłam 50 zł i tak naprawdę to nie wiem, za co. Przerzutki nie działały nadal (przerzucały tylko tył od 5 do 7), były problemy z odskakiwaniem hamulców i o mało co w czasie jazdy nie zaliczyłam rowu, jak odpadł mi przedni błotnik, bo odkręciła się śrubka.
Jak zagadnęłam o przerzutki, Pan powiedział, że prawdopodobnie wyrobiła się manetka (chyba tak to się nazywało
) i najlepiej, jakbym z rowerem poszła do jakiegoś sklepu, żeby kupić odpowiedni rodzaj, a on wówczas ją wymieni. Tak też znalazłam się w sklepie Trando. Następnego dnia odbierałam już rower z nowiutkimi przerzutkami (wymiana ich okazała się koniecznością) i wyregulowanym hamulcem. Czekałam jeszcze 20 min. na wymianę opony (Pan ze sklepu potrzebował mojej akceptacji na jej wymianę), bo okazało się, że szef opony jest mocno popękany. Za całą robociznę zapłaciłam jedynie 10 zł. Pan z Trando był bardzo zdziwiony, jak w wrasztacie mogli nie zauważyć tak zniszczonej opony. Rowerek „narazie”
spisuje się bez zarzutu.
Pozdrawienia dla serwisanta z Trando