kwestia posiadania kasku to kwestia umowna
ze wzgledow bezpieczenstwa teoretycznie powinnismy jezdzic w kasku zeby nic sie nie stalo, ale szczerze powiedziawszy mowie ze swojego doswiadczenia
gdy bylem dieciakiem to wariowalem na rowerze i ka zazdym razem wracale do domu z poobdzieranymi kolanali, lapami i rezsta ciala ale zawsze gdy lecelem to nigdy na przyslowiowy ryj
kolejna kwestia jest taka ze w przypadku sderzenie, utraty panowania, czy poprostu nie wyrobimy sie na zakrecie to predzej polamie sie kosci niz rozwali czaszke
moj ostatni wypadek mowi sam za siebie
jechalem przez Austyiacke pagirki, gdy zjezdzalem z gorki poszla mi linka hamuldowa i moglem juz tylko nabierac predkosci, jako ze mialem przeladowany rower czytaj pelny ekwipunek, spiwor, pelne juki itp, wchodzac w zakret nie mialem prawa sie na nim wyrobic, i owszem sie wypierniczylem (cholernie zaluje ze nie bylo tam kamery miejskiej czy innego monitoringu bo chetnie bym zobaczyl jak jak to sie stalo) w wyniku wypadku polamalem nogi i reke i na moje nieszczescie rower z pelnym ekwipunkiem spadl siodelkiem na mnie lamiac mi zebra, na twarzy nie mailem ani jednego zadrapania, czaszka cala, bra wstrzasnienia muzgu (oile go mam) ani zadnych innych urazow glowy ani powiklan
wiec w czym pomoglby mi kask..??
kolejny wypadek byl gzies pomiedzy Linz A Pasawa w Austrii tez jechalem przez gory i nie wyrobilem sie na serpentynie, rower sie polamal na barierce a ja wyladowalem na drzewie, znowu polamalem rece i zebra, kas ponownie w niczym by mi nie pomogl
owszem wiem ze posypia sie zaraz komentarze typu z kaskiem bezpieczniej ale prawda jest taka ze gdy jezdze po miescie to musze dobrze widziec i slysec wszystko w okolo, a dobry kask ogranicza nieco pole widzenia i jakosc slyszenia, przez co zeby nie dostatc mandatu jezdzilem po miescie w kasku, ale po chodniku a nie po ulicy poniewaz z zalozonym i zapietym paskiem
wypadki rowerowe sie zdazaja, ale jesli juz lecisz na ryj to rob to tak zeby nie udezyc glowa o asfalt, reka noga czy zebra sie zrosna ale glowa juz niekoniecznie, a wiekszosc pieknych kaskow sprzedawanych w sklepach to styropianowa wytloczka obita lekkim plastikiem ktory przy pierwszym lepszym uderzeniu o asfalt rozwala sie w drobny mak
gryby podczas mojego wypadku ktory opisywalem jako pierwszy, gdybym wtedy mial kask i przypierniczalbym glowa o asfalt to na 90% mialbym wstrzasnienie mózgu, a po pierwszym uderzeniu zapewne stracilbym przytomnosc, kask by sie rozlecial i drugie juz byloby uderzenie glawa w asfalt, co mogloby skonczyc sie zle
podsumowujac
moim zdaniem kask nie jest potrzebny, ale jesli ktos uwaza ze mimo wszystko warto jezdzic w kasku to nie mam nic przeciw