GÓRA POKONANA BEZ KODÓW
Zazwyczaj wystarczy mi chwila, żeby temat obudzony w mojej głowie przejął kontrolę nade mną. Wtedy, wyrwany do rzeczywistości zastanawiam się, na przykład: "gdzie wcięło mojego psa"? Albo: "O w mordę! Przegapiłem zjazd"!
Najłatwiej wpaść mi w taki tunel myślowy w niepogodę. I tak właśnie było nieskończenie wiele razy, ponieważ uwielbiam uczucie, które rodzi się we mnie, gdy wokół wieje, leje jak z cebra, jest zimno, a ja zamknięty szczelnie w mojej kurtce idę z błogim uczuciem specyficznego bezpieczeństwa, izolacji od tej nieprzyjemnej aury jaką mi ta kurtka zapewnia. Ręce w kieszeni, stopy w butach, głowa w czapce i kołnierzu, ale z każdym kolejnym krokiem, coraz wyżej w chmurach...
O czym myślałem tyle razy idąc, jeszcze jako student w Bydgoszczy, na pętlę autobusową w "męską pogodę"? Kto mnie zna odrobinę, ten wie już teraz.
Musiałem poczekać na spełnienie mojej wizji, urodzonej
Czytaj więcej...