Wyprawa na Toruńską Masę Krytyczną
Fajna wyprawa chłopaki nie ma co :) Trzeba będzie to powtórzyć :)
Na ten wypad nakręcił mnie Piotruss i chwała mu za to. Od jakiegoś czasu wiercił mi dziurę, żeby wesprzeć Torunian i zawitać na ich Masie, no i stało się. Wakacyjna Toruńska Masa Krytyczna nie odbyła bez naszego udziału i tym razem nie zawieźliśmy im deszczu :)
Zakładając wątek wyjazdu miałem obawy, że chętnych wielu się nie znajdzie, bo do nakręcenia było ponad 150 kilosów. Tymczasem spotkała nas całkiem miła niespodzianka i na starcie stanęła całkiem zgrabna, ośmioosobowa kompania gotowych na podbój Torunia chłopaków.
Start - 9.00, z zapasem, żeby mieć czas na eksperymenty Wojtina, który spisując się na medal przeciągnął nas przez pole kukurydzy i żwirownię, na której dałem upust drzemiącemu we mnie dziecku ;). Dalej ożywcza kąpiel w jeziorze w Zalesiu, błądzenie po lasach i wreszcie Toruń, w którym odbyliśmy zbiorowe szamanie kebabów :P
Na Rynku Nowomiejskim zameldowaliśmy się tuż przed 15. Zapoznanie z trasą i ideą Wakacyjnej Masy, muzyczka-on i start - ponad 450 rowerzystów ruszyło na podbój miasta :) W tym miejscu dziękuję wszystkim roweromaniakom w towarzystwie których miałem przyjemność spędzić ten sympatyczny, ideowy przejazd :)
Po zlądowaniu w docelowej Barbarce, podpisaniu petycji i wciągnięciu kilku Krystynek ruszyliśmy w drodze powrotną:
niezapomniany ból czterech liter - bezcenny
przedzieranie się przez chaszcze w miejscu niedokończonej drogi - bezcenne
jazda w podeszczowym słońcu - bezcenne
Dorzucam fotki ((o:
z rowerowym pozdrowieniem
matołek