Ech ten Krzysiek!...
Ech ten Krzysiek! Nawet jak mi się nie chce, to mnie na rower wyciągnie. I za to go właśnie lubię...
To miała być króciutka przejażdżka. Juz nawet nie pamiętam, jaka była planowana trasa, ale nam się chyba troszkę wydłużyła - a to znak, że było fajnie. Osobiście jestem zdania, że nie ilość kilometrów na trasie jest ważna, ale stopień przyjemności, jaki czerpiemy z wycieczki, a ten był wysoki...
Trasa: GRUDZIĄDZ - W. LNISKA - GRUTA - ROGÓŹNO - SZEMBRUCZEK - SKURGWY - BIAŁOCHOWO - KŁÓDKA - GRUDZIĄDZ - to chyba było jakoś tak. Po drodze odwiedziliśmy większość jezor, Zamek w Rogóźnie, Dolinę Osy i wszystkie przydrożne jabłonie. Ja nawet opanowałem sztukę zrywania jabłek bez zatrzymywania roweru. Do tego niekończące się piękne widoki na pagórkowate pola i piękne lasy, wspaniała pogoda i super ekipa - było czadowo. Oby takich wypadów więcej! Chłopaki! Dzieki za wspólną jazdę i do zobaczenia na następnej!
Ps. Szkoda tylko, że wredny aparat odmówił posłuszeństwa, stąd mało fotek...
Pozdrawiam - matematolek