Rowerowa turystyka terenowa

 

Rowerowa turystyka terenowa...

            ...tak nazwałbym dyscyplinę, do której od dawna sięgam najchętniej ja i kilka jeszcze osób, w gronie których dobrze mi się roweruje :)
Niechętnie szufladkuję, to co robię, ale czasem brakuje skrótowego określenia, kiedy rozmawia się z ludźmi o swoich pasjach. Pomyślałem więc, że to jest właśnie tO!

Jak się ku mojemu zdziwieniu okazuje, nie jest to pojęcie nowe, a używane już w sportach samochodowych typu 4x4. Mimo to, chętnie zaadaptuję je sobie na grunt rowerowy Laughing

Jeśli miałbym jakoś to opisać, scharakteryzować możliwie trafnie, to najbliżej byłoby do MTB. Bardzo cenię tę dyscyplinę i lubię przejeżdżać trasy stworzone pod nią, bo najczęściej są bardzo atrakcyjne przyrodniczo i urozmaicone terenowo. Mają w sobie to, co koziołki matołki lubią najbardziej Wink Nieszczególnie jednak lubię mierzyć się z czasem, rywalizować, ani wciskać w z góry ustalone pętle. Kiedy więc tylko poczuję zew, ruszam w swoją stronę. Improwizacja i eksploracja to podstawa, a błotko i wszelakie inne naturalne dodatki, tylko przydają wyprawom smaku. Nie ważna ilość kilometrów, nie ważny czas. Mierzę trasę widokami, pięknymi miejscówkami i co dla mnie również istotne - terenami, na których jeszcze mnie nie było Smile Lubię po drodze się zatrzymać, posiedzieć, poleżeć i zaparzyć herbatkę, najlepiej w atrakcyjnym widokowo miejscu ;) Tak można spędzić dzień, albo i kilka...

Ktoś mi kiedyś powiedział, że do MTB się nie nadaję, bo kiedy zobaczyłbym dróżkę ładniejszą niż ta, zaplanowana przez organizatora, to poleciałbym w jej stronę Wink I tak właśnie jest, tak to czuję... ;)

 

Pozdrufki i do zobaczenia na szlakach
Matołek