Wszystko się może zdarzyć

Wszystko się może zdarzyć

Nasza wyprawa zaczęła się dość niesamowicie
Grawis nam pokiwał - pewnie nie uwierzycie.
Ewuta bardzo się spiesząc od nas odjechała,
bo jakaś Magda M. na nią w domu czekała.

Potem nagle zaczęły dziać się cuda
Carol złapał gumę, bo opona była za chuda.
Krzysia ruchome piaski wciągnąć chciały,
ale się wybronił, bo jest silny i wytrzymały.

Pawlooka licznik sam się kręcił na postoju
baliśmy się go dotknąć pełni niepokoju.
Matematolek motorówkę zrobił z Authora,
bo na mycie kół najwyższa przyszła pora.

Iceman zbratał stalowe rumaki nasze
z konikami na łące jedzące paszę.
Mnie dziwnie zniknęła woda z koszyka
w zamian pojawił się siniak, który nie znika.

Nagle nowy kolega Jacek wyskoczył z lasu
dalej pojechał z nami, bo miał dużo czasu.
Wojtek śmiał się, nasze grzywki przycinając
na niskim pułapie swoim samolotem latając.

Było rewelacyjnie, super, cool, jazzy i morowo
następnym razem pojedźcie z nami ? musowo!