Widzę, że panowie mnie juz trochę ubiegli, ale dodam swoje i ja
Dzis rano stawiła się dzielna druzyna dojazdowa na miejsce startu rajdu. Byli to:
MarcinHD
Kasia
Hardy
Krzyś80
Krzyś
Wojtino
Maku
schabik
Wojtek (mój kuzyn - nowicjusz)
Nie Miałem Pomysłu, czyli Kuba
Łobuzia
Papuzia
Ewellka
Jeszcze inni panowie, których imion nie poznałam :/
Jeżeli o kimś zapomniałam, to najmocniej przepraszam.
Jak na zakończenie sezonu rowerowych rajdów z MORiW, to było faktycznie godne zakończenie. Było wszystko co tak skutecznie unikałam przez cała wiosnę i lato
W jednym dniu przyszło zmierzyć mi się z piaskami i deszczem.
Pieszo-rowerowa przeprawa przez las nie dała zbytnio nacieszyć sie widokami gdyz bacznie trzeba było patrzeć pod koła
Cóż za radość i przypływ energii poczułam w sobie gdy po długim czasie mogłam śmigać po asfalcie
- bezcenne
Żurek oczywiście pycha! Nie starczyło dla mnie dokładki, ale żyję jakoś
Drożdżówka, pycha
I to by było na tyle pozytywnej części rajdu, gdyż po obiadku jak zaczęło padać a potem lać, to przemokłam do ostatniej suchej nitki
W butach to miałam tyle wody, że spokojnie mogłabym dowieść jakieś rybki komuś do akwarium i by przeżyły transport
Torba bagażowa nie zdała testu na szczelność. Wszystko co miałam zapakowane, było mokre. Książeczki, mapy, odzież zapasowa i słodkości
Do domu wróciłam cala, zdrowa, mokra ale i szczęśliwa. Mimo iż było ciężko to i tak uważam ten rajd za udany. Bo z taką ekipą to żadne piaski nie są aż tak złe
Kuzyn Wojtek, jak na nowicjusza przeszedł swój rowerowy chrzest bojowy.
Zdał go celująco
Zaliczył dziś wszystko co można było, tj długi dystans, bo 100 km dziś z nami nakręcił, trochę naszego żwawego tempa jazdy, piaski, podjazdy pod górki, deszcz. O czymś zapomniałam? Poki co jeszcze chłopak żyje, zobaczymy jak bedzie sie czuł jutro
Jeszcze raz wielkie DZIĘKI EKIPO