Wycieczka sie odbyla zgodnie z planem - na starcie w Marinie stawili sie:
Marysia
sldtwa
MarcinHD
Pieter
Wojtino
Bartek
Piekna pogoda zapowiadala wspanialy rowerowy dzien
Razno pomknelismy do Grupy gdzie Marysia i sldtwa pojechali w druga strone a my udalismy sie szutrami i lekkimi piachami w strone Białego i Jeżewa. Wybralismy nieco alternatywny dojazd ze wzgledu na poziom oklepania drogi standardowej do Jezewa i trzeba przyznac ,ze sie to oplacilo. Geste i zielone lasy oszalamialy zapachem i spiewem ptakow. W Jezewie krotki postoj i ruszamy w strone Kraplewic gdzie po drodze kolega Pieter zaciaga nas nieomal sila do Skrzynek zeby pokazac nam jezioro Stelchno z drugiej strony
Dzieki mu za to - calkiem przyjemna piaskowa plaza z pomostem zacheca do odwiedzin kapieliskowych i leniuchowych - a polozona jest kilkadziesiat metrow od konca wysmienitego asfaltu. Pomimo tego ,ze mielismy wpasc tu na kilka minut atmosfera lenistwa dopadla nas natychmiast i spedzilismy tam ponad pol godziny gawedzac o byle czym
Trzeba uwazac - wydaje sie to byc zarazliwe
Z trudnoscia ruszamy leniwe tylki dalej w kierunku Buczka i Zuru i tutaj niestety dopada nas ogromny pech...
Otoz nasz kolega Wojtek przypadkowo zahaczajac o kolo kolegi jadacego przed nim ulega powaznej kraksie naruszajac niestety znacznie swoja powloke cielesna do tego stopnia ,ze nieodzowna staje sie wizyta karetki pogotowia ze Swiecia. W tym miejscu wielkie dzieki dla kolegi Marcina za apteczke i fachowa pomoc Wojtkowi. Wygladalo to naprawde groznie - a Marcin opanowal sytuacje w 3 minuty niczym siostra Magda z "Daleko od noszy"
Dla Wojtka wyprawa konczy sie odjazdem karetka - natomiast my wstrzasnieci i smutni ruszamy dalej uszczupleni o 25% skladu osobowego.
Jedna konkluzja - jezdzenie w kasku to nie moda - to NIEODZOWNA KONIECZNOSC!!!!!!!
Pech nas nie opuszcza - kilka kilometrow dalej Pieter lapie gume w szczerym lesie. Naprawa z wykorzystaniem pompy gazowej Marcina poszla gladko - pedzimy dalej do Tlenia czarnym szlakiem spotykajac w lesie rodzinke z Grudziadza meczacych sie z siodlem ,pomagamy i w podziece uzyskujemy super tajna informacje o jeziorze Piaseczno niedaleko Tlenia
Wykorzystamy ja pozniej
Wypadniecie z lasu przed Samotnia i porcja pierogow popchnieta Pilsem prosto z kija - koi nieco nasze zszargane nerwy. Tutaj niespodzianki - w sumie dwie - dogania nas Gall ktory nabral ochoty poszwendac sie po lasach oraz spotykamy Krzysia80 wedrujacego do Grudziadza
Szybki klub dyskusyjny - zegnamy Krzysia ktory nie daje nam sie wciagnac w lasy i pedzimy do Starej Rzeki. Po drodze przydaje sie nam informacja o jeziorze Piaseczno ktore okazuje sie uroczym jeziorkiem w lesie otoczonym trzcinami i malowniczymi drzewami
Nie czas jeszcze na kapiel dla nas - ale nie omieszkamy tam wrocic - woda krysztal
Stara Rzeka prowadzi nas ladnym asfaltem do Radwanskiej i Osia po to zeby wyladowac w Rybnie. Kawaleczek dalej odkrywamy cudowna ,biala szutrowke w strone Rulewa. Przelot obok palacu i wybor Warlubia jako miejsca zaopatrzenia i nie tylko
Leniwie splywamy juz do Wlk.Komorska i nieco obstukanym asfaltem zawijamy do Grudziadza. Czasu nie udalo sie dzisiaj upchnac w zadne ramy - i zamiast byc o 17-18 wyladowalismy w Grudziadzu okolo 21:30
Pogoda musi nas usprawiedliwic. Dzieki panowie - Wojtek wracaj do zdrowia i na rower - koniecznie w kasku