Znalazłem chwile zeby opisac male co nieco z mojego punktu widzenia
Wyjazd zaczal sie dla mnie fatalnie - zaspalem ,zgubilem okulary , nie zabrałem przedniej lampki a na domiar zlego na wlasnej dzielni zlapalem z rana najwieksza dziure jaka spotkala mnie kiedykolwiek
Szkla lezaly na samym koncu sciezki rowerowej przy rondzie Jasienicy - czy w przypadku zniszczenia opony i detki warto zglaszac ta sprawe do ZDMu ??? Na szczescie potem bylo juz tylko lepiej
Przy łataniu gumy dolaczyla do mnie reszta ekipy i po kilku minutach prulismy juz Korczaka pod gorke. Po drodze nieoceniony Tadeusz "oblatywacz rond" Borci zaczal opowiadac jak to z zieciem osiagnal na zjezdzie z Korczaka magiczne 4zł na budziku i jak to podly kraweznik powstrzymal mu ziecia przed osiagnieciem 5zl
Z usmiechem na ustach wpadamy na rondo które to Tadeo podobno przelatywal setki razy w zyciu - przodem,bokiem,tyłem ,z zawiązanymi oczami , bez trzymanki - niestety nie tym razem
Tym razem skonczylo sie to poteznym driftem zakonczonym efektownym wypadnieciem z ronda pojazdu jak i kierowcy i to robiacych to oddzielnie
W czasie trwania slizgu Borci stracil niestety kontakt ze swoją maszyna i szurajac swiezutko naprawionymi portkami przeoral siedzeniem po asfalcie i spektakularnie przy pomocy kraweznika wzbil sie w powietrze ladujac po chwili w przyrondowych rabatkach
Wygladalo to wszystko na potezna krakse - na szczescie oprocz dziurawych portek i przypalonego lokcia sam kaskader nie odniosl zadnych obrazen
Nieco gorzej odczula to maszyna - jednak nic dzisiaj nie bylo w stanie zetrzec Borciemu usmiechu z twarzy
Dzieki temu mielismy z kogo zartowac przez caly dzien a pacjent w doskonalym humorze dotarl do domu
Przesliczne okolice Grabowca i gdyby tylko nie ten podly wiatr towarzyszacy nam przez 3/4 wycieczki
Wszelkie niedogodnosci wynagrodzilo nam spotkanie czekajacych na nas specjalnie sldtwa i Pietera w Okoninie oraz kontemplacja przypadku Tadzia
Dziekuje ekipie za pomysl i wykonanie - nasmialem sie zdrowo w ten wietrzny dzien