Z braku czasu nie miałem kiedy podsumować sobotniego wypadu
Okazało się ,że tęskniłem za lekkim mrozem - jeździło mi się super,grunt twardy, kałuże pozamarzane a świat nabrał tego specyficznego uroku lekkiego okresu zlodowacenia
Schludnie, czysto i w końcu bez błota na sobie,rowerach i kolegach
Aż szkoda że to był tylko jeden dzień - niestety niedziela znowu niezbyt przyjemnie zaskoczyła wilgocią i mgłą
Czekam na więcej mrozu i huzia w teren
Rano nieco zimno bo około -2 stopni ale nie powstrzymało to przed przyjazdem:
Maleństwa
Orła
AdamaB
Pietera
Galla
Lefa
Bartka
Widać jest więcej miłośników mrozów wśród nas
Lekka konsternacja gdzie tu jechać i początkowe Kozłowo ze zdjęcia poniżej okazało się słuszną koncepcją. Drogi w lasach twarde, lekko pozamarzane kałuże pozwalają poszaleć na lodzie, cisza i spokój lasu przykrytego cieniutką warstewką białej szadzi
Czy może być coś lepszego ?
Po drodze zmieniamy kierunek żeby odwiedzić pływający pomost na jeziorze Bielskim - genialne miejsce na grilla którego zgodnie z obietnicą dostarczył Adam z Kasią
Wielkie dzięki i chwała im za to - szczególnie dla Kasi która dopiero odzyskiwała zdrowie po przeziębieniu ale nie przeszkodziło jej to w przygotowaniu aromatycznych przypraw do grzanego piwa i solidnego słoika z miodem
Czapki z głów i wielkie dzięki dla was obojga za to że dzielnie targaliście sprzęt na plecach - najbardziej zaopatrzeni i przygotowani na każdą ewentualność rowerzyści jakich znam
Opici i objedzeni grillem w grudniu - ruszamy dalej i okazuje się że ponosi nas rowerowy melanż
Zamiast obrać kierunek Grudziądz i obiecane 60km - prowokatorzy namawiają nas na odwiedzenie Diabelskiego Kamyczka w Leosi a skoro już jesteśmy w okolicach to czemu nie zajechać do Kozłowa
Itd,itd korby się krecą, kilometry lecą ...a tu z obiecanych 60km zrobiło się nam 85km i bardzo fajny dzień na mrozie
Dziękuje reszcie wariatów za udział i do następnego - mam nadzieję że mroźnego razu
p.s
Jak ktoś robił to niech dorzuci parę zdjęć - panie Leszku pstrykał pan naszego grilla chyba