Cieszę się, że zawierzyłem kierownikowi obiecującemu dzikość natury, przepiękne widoki i trudną, aczkolwiek do pokonania dla każdego trasę z wymagającymi podjazdami i mega szybkimi zjazdami. Lubię być zaskakiwany przez to co zastanę na wyprawie i tak też było tym razem. Doświadczyłem wszystkiego co obiecał Bartek, a Dolina Osy oczarowała chyba nas wszystkich. Była dzikość i to dosłownie zarówno na zjazdach jaki i pod górę. Podczas pierwszego z postojów (jak się później okazało w wąwozie) postanowiłem zmierzyć się z dwiema przeciwległymi skarpami, na które prowadziły drogi.Bacząc na trudność z podniesionym czołem przyznaję, że za pierwszym razem przegrałem ze względu na grząski piasek...
Pragnę tutaj przeprosić współtowarzyszy wyprawy ale przy takim terenie nie potrafiłem powstrzymać się, by pewne odcinki potraktować dosłownie treningowo.
Były też dziki w ilości czterech sztuk, które wpadły we własną pułapkę obierając zły kierunek ucieczki. Naturalną barierę stanowiła dla nich Osa przez co kilka razy wpadały na nas jak oszalałe.
Mijane po drodze majestatyczne drzewa stanowiące pomniki przyrody, podkreślały jedynie wyjątkowość owego miejsca. Prócz ukształtowania terenu to one są tym, co nadaje wyjątkowości i odróżnia je od moich okolic, czyli Borów Tucholskich. Główny drzewostan stanowią olchy, jesiony, wiązy, topole, buki i dęby. Ogrom rezerwatu nie pozwolił na eksploracje w całości tym bardziej cieszę się, że jeszcze nie raz będzie można tam wrócić, wyławiając kolejne ciekawe miejsca do objazdów. Jako, że nie mam uprawnień do poszerzania galerii na fotoreportaż zapraszam tu:
goo.gl/photos/a85tL59ZQPhd5FT6A
Fotki można oczywiście powiększyć
Jest mi niezmiernie głupio, że dopuściliśmy do odjazdu grupy, pozostawiając jednego z członków. Powodem było zamieszanie ze zlokalizowaniem Bartka małżonki jadącej w naszym kierunku. Niemniej taka sytuacja nie powinna mieć miejsca a my wszyscy powinniśmy wyciągnąć z tego zdarzenia wnioski wracając do wypracowanych wcześniej zasad wymiany telefonów z nowymi uczestnikami (gdzieś o tym przeczytałem...).
ORZEŁ - PRZEPRASZAM