Dzięki wszystkim za wsparcie
Moja mała relacja:
Po objeździe trasy który odbył się tydzień temu wiedziałem, że będzie to dla mnie wyjątkowo trudny start, bo chłopacy z Cyklo Kwidzyn przygotowali naprawdę trudną trasę, naszpikowaną stromymi podjazdami, zabójczymi zjazdami oraz bardzo podchwytliwymi trawersami. Mój niepokój podsyciła także prognoza pogody, która niestety wyjątkowo spełniła się w 100%. Całopiątkowe opady deszczu nie nastrajały optymistycznie przed sobotą, co też nie pozwoliło mi na lekki sen. W sobotę rano okazało się, że oczywiście pada w dalszym ciągu. W tym wypadku mój plan mógł być tylko jeden - dojechać do mety, bo szkoda byłoby się połamać nie walcząc właściwie o nic. No nic w strugach deszczu zapakowałem rower do samochodu i ruszyłem do Kwidzyna, już sam dojazd na parking był wyzwaniem, ponieważ auto na rozmokłej drodze chodziło pełnymi bokami. Po odwiedzeniu biura zawodów wybrałem się pieszo na trasę aby ocenić stan podłoża w newralgicznych momentach.
Jako że o 10:00 przestało padać postanowiłem także nieco się po niej przejechać i wypróbować kilka zjazdów. Dzięki bardziej agresywnym oponom wyczucie w tych trudnych warunkach było zdecydowanie lepsze. Po objeździe udałem się w sektor startowy ponieważ do startu zostało tylko 10min. i tu moje wielkie zaskoczenie bo pomimo deszczu na starcie zjawił się Krzyś80, którego nie zraziło ani deszcz, ani zimno. Przybiliśmy piątkę, zamieniliśmy kilka słów i czas był ruszać. Pierwsze metry jak zawsze tłoczne, tym bardziej że postanowiłem pojechać baaaardzo spokojnie od początku. Na sekcji błota udało się wyprzedzić kilku zawodników wybierając alternatywną trasę przez środek błota (i tak na mecie byłbym brudny jak świnka więc było mi wszystko jedno). W dalszej części nieco utknąłem za nieco słabszymi zawodnikami którzy mocno spowolnili mnie na podjeździe, kawałek szutrówki i udało się wyprzedzić maruderów. Kolejny podjazd i pierwszy poważny zjazd, który pierwotnie miałem w planie zjechać, niestety znowu tłok i zdecydowałem się zbiec- w tym wypadku była to jednak dobra decyzja gdyż nawet pieszo miałem problem utrzymać się w pionie, gdyż po przejeździe kilkudziesięciu zawodników trasa zmieniła się diametralnie. Dalsza część trasy to tak naprawdę same mordercze podjazdy i zjazdy, które skutecznie rozciągnęły stawkę i już nie można było narzekać na tłok. Wiele podjazdów udało mi się podjechać chyba tylko siłą ambicji, po każdym takim ataku na szczyt walczyłem z oddechem. Druga część trasy w znacznej części była nowa i zdecydowanie mniej mi pasowała. Wiele miejsc pokonywałem po prostu pchając rower bo błota w tym miejscu było naprawdę sporo a i ukształtowanie terenu podnosiło ryzyko bolesnego upadku. Nawet piesze wycieczki nie ustrzegły mnie przed glebą, gdzie w samej końcówce na jednym ze zjazdów które pokonywałem na nogach okazał się na tyle śliski, że moje nogi postanowiły pójść przodem a ja siadłem zgrabnie na czterech literach
. Nic to wstałem i poszedłem dalej, końcowe trudności przed metą udało się już pokonać na rowerze a i sama końcówka była nieco łatwiejsza. Ostatnia prosta na metę to była już sama przyjemność, choć po deszczu to i trawa stawiała jakby większy opór. Oczywiście na mecie musiały być przygody bo jako mnie jedynemu system nie odczytał czipa, ale panowie szybko zerwali mi numer i zarejestrowali mój przejazd.
Na mecie otrzymałem puszkę Coli która szybko postawiła mnie na nogi, po czym udałem się do strażaków umyć rower
W kwestii podsumowania: Gratuluję ekipie Cyklo Kwidzyn stworzenie tak fantastycznej imprezy, z niezwykle wymagającą trasą. Cała impreza jest bezpłatna dla uczestników a to co otrzymujemy brakuje na wielu komercynych imprezach. Posiłek regeneracyny w postaci Lecza lub ryżu, muzyka, plac zabaw dla dzieci, kontener wykorzystany jako przebieralnia, myjnia z wozu strażackiego, pyszne ciasta domowego wyrobu i wiele wiele innych. Na mecie czekały puchary i nagrody w liczbie przewyższającej liczbę uczestników w związku z czym nikt nie wyjechał z pustymi rękoma. I gdzie tu sens i logika, ekipa z Cyklo Kwidzyn zagina chyba księgowość
Super impreza z super atmosferą gdzie każdy kończy i wraca do domu z uśmiechem na twarzy.
Bilans wyścigu wśród zawodników to:
1 złamana rama (Accent Peak o ile mi wiadomo)
1 złamane koło
1 skręcona kostka (na zjeździe)