"Jak wynika z informacji wyczytanej w jednej z gazet w ub. roku było w Polsce 4634 wypadków z udziałem rowerzystów, w tym 1644 z winy rowerzystów. Jest to ok. 30% tych wypadków. "
To dane z raportu policji. Rowerzyści spowodowali w 2015r. ok. 35% wypadków z ich udziałem, w 2014r. ok. 38% przy ok. 51% spowodowanych przez kierowców. Niezrozumiała jest nagonka na rowerzystów, skoro nie powodują większości wypadków z ich udziałem. Dodatkowo uważani są często za najbardziej niebezpieczną grupę uczestników ruchu, chociaż w wypadkach z udziałem rowerzystów w 2015r. na 303 zabitych aż 300 to sami rowerzyści, z czego większość (167) zginęła nie z własnej winy.
Chociaż rowerzyści nie muszą posiadać formalnego potwierdzenia zdania egzaminu ze znajomości zasad ruchu drogowego, a kierowcy muszą, to jednak kierowcy bardziej nie stosują się do przepisów. Jeśli policja chce, żeby było mniej wypadków z udziałem rowerzystów (i pieszych - 63% wypadków miało miejsce z winy kierowców), to niech skoncentruje się na kierowcach zamiast koncentrować się na ochronie kierowców przed rowerzystami.
Wypadek na Warszawskiej pokazuje, że najbardziej niebezpieczne miejsca to przecinanie się kierunków ruchu. Niestety, "modne" jest prowadzenie dróg dla rowerów raz po jednej, raz po drugiej stronie jezdni, gdzie co rusz trzeba przejeżdżać ze strony na stronę. Na Warszawskiej kierowcy dodatkowo jeżdżą bardzo szybko, często przekraczając dopuszczalną prędkość. Praktykowane jest także nieoznaczanie przejazdów rowerowych, wskutek czego kierowcy często wymuszają pierwszeństwo na rowerzystach, np. na ul. Śniadeckich, gdzie bezpieczniej jeździło mi się, gdy nie było "śmieszki" rowerowej i można było legalnie jechać po jezdni.