Kontynuując wątek maratonowy, podsumuję mój ostatni start w Wyścigu MTB w Suszu.
Wyścig odbył się 11 października i niestety pogoda tego dnia nie rozpieszczała. Temperaturę dało się wytrzymać, ale niestety wiał przenikliwie zimny wiatr.
Na szczęście wybrałem dystans MINI tym bardziej, że byłem nieco przeziębiony i od Skandii nie siedziałem w ogóle na siodełku.
Co do organizacji zawodów to na duży plus, całe biuro rajdu znajdowało się w budynku MOSiRU, gdzie do dyspozycji były schludne łazienki, herbata i kawa na rozgrzewkę. Po wyścigu oczywiście posiłek regeneracyjny w ciepłym pomieszczeniu. Dodatkowo podczas tego dnia cały czas coś się działo, a spiker co chwila próbował zabawiać gości.
Trasa przyznam że była dość trudna zwłaszcza pierwszy frakment wijący się po zboczu skarpy, gdzie łatwo było o błąd i uślizg kół na pochyłej trasie. Sam prawie zaliczyłem tam wywrotkę gdy tylnie koło obsunęło mi się. Potem było nieco łatwiej, ale także miejscami były trudniejsze fragmenty.
Ponieważ start miał być honorowy, prowadzący motocyklista miał przeprowadzić nas przez miasto w tempie spacerowym - nic bardziej mylnego cały peleton przemknął przez miasto z prędkościami rzędu 30-40km/h, mi udało się podłączyć pod dość szybkie grono i za nimi doholowałem się do lasu, tam cały czas trzymałem się dość mocnego zawodnika i przemierzaliśmy kolejne metry trasy w dość żwawym tempie.Niestety po ok 7-8km trochę się zagotowałem i musiałem nieco odpuścić. Dałem się wyprzedzić kilku lepszym zawodnikom. Złapałem nieco oddech i wróciłem do swojego tempa. Na drugiej części trasy złapałem kolejnego kompana z którym przejechałem kilka kolejnych kilometrów. Dopadliśmy grupkę jadącą nasz dystans i uformował nam się mały 5-6 osobowy peletonik, po zjeździe z pętli na asfalt wyszedłem na zmianę aby nieco pociągnąć towarzystwo. Kiedy chciałem zejść ze swojej zmiany oglądam się a ekipa jest jakieś 20-30m za mną, więc nie pozostało mi nic innego tylko przycisnąłem dalej i postanowiłem im odjechać. Samotnie dojechałem do mety, ale piekielnie zmęczony. Tam otrzymałem piękny medal finishera
plus za projekt medalu.
Za rok na pewno będę chciał wystartować tam ponownie , bo bardzo spodobał mi się ten Maraton, przyjaźni organizatorzy, brak nadmiernego tłoku na trasie. No i w przyszłym roku będzie raczej cieplej ponieważ wyścig ma odbyć się już sierpniu.
A no i foty dla Davisa coby się nie czepiał