Strat w ludziach nie było... ((o;

Strat w ludziach nie było... ((o;
 

za to było sporo śmiechu, gorące pieczone ziemniaczki z ogniska, podgrzewane nad żarem pośladki i jazda po lodzie, który od czasu do czasu sprowadzał nas do pozycji poziomej :D
...
Byłbym zapomniał - była też komisja do spraw badania upieczoności ziemniaków, która domaga się wycofania krzywdzących zarzutów, jakoby jej członkowie, wykorzystując swoje stanowiska, zjedli ich najwięcej ;)
 
Ja tam nie żałuję ani jednego zmarzniętego palca czy innej wystającej na mrozie końcówki. Nie żałuję skróconego przy upadku błotnika Szybszego, urwanej lampki Łotrussa, moich podartych spodni, czy zbitego zadka Kamy :P To była świetna zabawa i bardzo udana sobota, a kto nie był, niech żałuje :)
 
Serdecznie pozdrawiam całą piątkę sympatycznych wariatów, którym mróz i lód nie straszny :)
 
To kiedy następny wypad? Mam nadzieję, że tradycyjnie w najbliższą sobotę... :D
 
z rowerowym pozdrowieniem
matołek