No to czas na krótką relację z wypadu do Kościerzyny.
Jak wiadomo planowałem ją jakoś od początku sezonu, ale trochę mi się "rozrosła". Najpierw miała mieć skromne 240 km, ale kiedy w ostatni poniedziałek przypadkowo moja "życiówka" podskoczyła do 250, zamarzyło mi się nieco więcej
Ostatecznie o 4 pod Alfą stawili się:
Pieter
Wojtino
AndJas - nowa postać na naszych wyprawach
i oczywiście Kierownik czyli
sldtwa
Stawił się również
Mały,który postanowił odprowadzić nas do Skórcza.Dzięki Tomek...
Rzadko się zdarza, żeby wszystkie życzenia i modlitwy zostały wysłuchane
Pogoda marzenie (choć między Wielem-Brusami i Tucholą wiało chwilami nieźle, ale za to od Tucholi lekko w plecy, wiec sprawiedliwie), mocna ekipa, żadnych "nieszczęść" (nawet zwykła "pana" się nie przytrafiła), "piękne okoliczności przyrody" Kaszub i Borów... jednym słowem idylla...
Jechaliśmy "żwawo", ale bez szaleństw. Rzucaliśmy okiem na okoliczne atrakcje i oczywiście dbaliśmy o regularne uzupełnianie wypoconych "izotoników" szczególnie w postaci "bułek".
We Wdzydzach Kiszewskich Wojtino z AndJasem wdrapali się nawet na ogromną widokową wieżę. Leniwy Kierownik z Pieterem zadowolili się opowiadaniem
W Wielu przy pięknie odrestaurowanych kapliczkach Kalwarii brodziliśmy w krystalicznych wodach wielewskiego jeziora, a Pieter, stosując się do zaleceń żony, zapadł nawet w regeneracyjny sen na trawie
.
Urokliwe rynki kaszubskich i borowiackich miasteczek... Kościerzyny, Czerska, Brus, Tucholi...
Podczas uzupełniania "izotoników" w Tleniu miła niespodzianka:
Gall z małżonką Ewą żeby nas powitać spłynęli Wdą do tej urokliwej miejscowości
Ok. 23,tuż przed mostem na Wiśle, odnotowaliśmy
Trzysetkę. Nie muszę dodawać, że wszyscy już wtedy byli za granicą własnych "życiówek".
W domu z pewnym rozczarowaniem stwierdziłem, że Endo, które troskliwie dokarmiałem energią przez cały dzień, zastrajkowało na 91 kilometrze i stało się nawet przyczyną niepokoju kibicujących nam uczestników GSR-u. Sorry!
Dopiero po ponownym odpaleniu wysłało na satelitę całą prawdę o naszej wyprawie
Oczywiście satysfakcja wszystkich uczestników naszego wypadu ogromna,ale co do mnie, to zgodnie z obietnicą złożoną rodzinie, mój wyścig z
"dziennym dystansem" uważam za zakończony
Jeszce raz serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom dzisiejszej wyprawy i do ... "następnej"
Ps. Jak widzę, wszyscy uczestnicy GSR_u nieźle dziś "zaszaleli":grupa "Davisa" szukająca "Kochanki", uczestnicy wyprawy do Zakurzewa z przyległościami, Marysia pielgrzymująca...
I o to chodzi...