Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

Odpowiedz w temacie: 25.02.2015r. Środa, trochę dalej albo bliżej...

Nazwa
Tytuł
Boardcode
B) ;) :) :P :laugh: :ohmy: :sick: :angry: :blink: :( :unsure: :kiss: :woohoo: :lol: :silly: :pinch: :side: :whistle: :evil: :S :blush: :cheer: :huh: :dry: :ok: :serce: :unlike: xD
Wiadomość
Powiększ /  Pomniejsz
Załączniki

Kod antyspamowy: Wpisz słownie liczbę 12 *

Historia tematu:: 25.02.2015r. Środa, trochę dalej albo bliżej...

Maks. pokazywanych 15 ostatnich postów - (zaczynając od ostatniego)
2015/02/26 19:56 #21698

MARCINHD

MARCINHD Avatar

....przypomniało mi się :) jest jedno zdjęcie: :)
Załączniki:
2015/02/26 13:32 #21684

Davis

Davis Avatar

No zaszalałeś Bartku - to fakt :laugh: :)
ps. odnośnie "Meganki" to spieszę wyjaśnić, że i owszem, takową posiadam, nie posiadam jednak (jeszcze)zdolności bilokacji, tak więc musicie szukać innego kandydata. :)
2015/02/26 12:26 #21683

Bartek

Bartek Avatar

iceman150 napisał:
Ale gdyby nie to nie miałbyś okazji być może zwiedzić Starych Jabłonek ;)

A na osobę w Megance typuję DAVISA ;)

Tez myslalem o Davisie - ale to chyba byla srebrna meganka a mi jakos switalo ,ze Maciej ma zielona. Chociaz srebrno to juz mi sie moglo robic przed oczami ze zmeczenia :)
Davis wpadnie na forum to rozwieje watpliwosci :)
2015/02/26 12:14 #21682

iceman150

iceman150 Avatar

Ale gdyby nie to nie miałbyś okazji być może zwiedzić Starych Jabłonek ;)

A na osobę w Megance typuję DAVISA ;)
2015/02/26 11:58 #21681

Bartek

Bartek Avatar

iceman150 napisał:
Bartek dobrze, że jeszcze mandatu nie dostałeś za brak właściwego biletu ;)

No wlasie mam troche zal ,ze w momencie sprawdzania biletow - a pociag doslownie zdazyl ruszyc - pani konduktor nie zwrocila mi uwagi ,ze lapie powaznego zonka :/ Wysiadlbym na pierwszej stacji a nie w Jablonkach :) Bylo minelo,jest co wspominac :)
2015/02/26 11:43 #21679

iceman150

iceman150 Avatar

Bartek dobrze, że jeszcze mandatu nie dostałeś za brak właściwego biletu ;)
2015/02/26 10:46 #21678

Bartek

Bartek Avatar

wojtino napisał:
Dzięki Bartek za znakomitą relację z własnych przeżyć z wczorajszej eskapady rowerowej do Iławy,nieżle się ubawiłem. Ty to potrafisz... :)

Dzięki również Marcinowi za video relację, miło tak jeszcze raz pojechać już tylko na ekranie telewizora. Dzięki bardzo :)

Wczoraj przez chwile nie bylo mi do smiechu - ale w kazdej sytuacji trzeba szukac pozytywow i ja wczoraj znalazlem chociazby przelot przez Ostróde i pobyt w Starych Jabłonkach ktore sa swiatowym punktem na mapie siatkowki plazowej :) Nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo :)
2015/02/26 10:40 #21676

wojtino

wojtino Avatar

Dzięki Bartek za znakomitą relację z własnych przeżyć z wczorajszej eskapady rowerowej do Iławy,nieżle się ubawiłem. Ty to potrafisz... :)

Dzięki również Marcinowi za video relację, miło tak jeszcze raz pojechać już tylko na ekranie telewizora. Dzięki bardzo :)
2015/02/26 09:59 #21675

MARCINHD

MARCINHD Avatar

wielkie dzięki za wczorajszy super wyjazd "sponsorowany" przez naszego wieloletniego przyjaciela z wielu wypadów Lecha :D
super ekipa, kierownik z niezłym POWER'em w nogach, świetne nowe drogi którymi się poruszałem pierwszy raz. Najważniejsze że nasz konduktor rewizyjny otrzymał wsparcie logistyczne od Izy i cało, zdrowo dotarł do domu :evil:
myślę że każdemu mogło się coś podobnego przydarzyć .... zwykły pośpiech.... tyle że dziwi mnie to że pani konduktor nie zwróciła Bartkowi uwagi ... chłopie do Grudziądza to nie ten kierunek :unsure:

jeszcze raz wielkie dzięki dla kierownika i ekipy za świetny wypad.... i jak zwykle coś na szybko wstawiam poniżej.... tym razem bez dźwięku..


do następnego:)




2015/02/26 09:43 #21674

Bartek

Bartek Avatar

Dzieki Krzysiu ,ze zmieniles jezyk na moj ulubiony :) Niestety bede musial Cie rozczarowac - nie bylo zadnego z dyzurnych fotografow wiec i ilosc zdjec oscyluje wokolo zera. Na szczescie Marcin krecil sporo materialu filmowego - wiec teledysk jest juz pewnie w obrobce :)

Co do wyprawy - na wstepie chcialbym podziekowac kierownikowi Wojtkowi za to ,ze wyciagnal nas w tak piekna srode na rower :) Do ostatniej chwili zastanawialem sie czy rzucic wszystko co mam zaplanowane i zamienic samochod na rower. Wybralem rower ,czego oczywiscie nie zaluje . Swietna ekipa ,piekna pogoda i kierownik sprinter nie pozwola na dlugo zapomniec mi o tej malowniczej wyprawie :)

Z racji obowiazkow zawodowych nie moglem zostac do konca wycieczki ,wiec po zatankowaniu sie pizza i wzmacniajacym izotonikiem w miejscowej galerii (polecam w tym momencie pizze Peperonii w Galerii Jeziorak ) udalem sie w kierunku dworca kolejowego w celu powrotu do Grudziadza. O ja naiwny, wydawalo sie ,ze jest to banalne zadanie i juz cos kolo 16:20 bede wital sie z gaska pod domem :evil: Niestety ,problemy zaczely sie juz od ekipy ktora nie chciala mnie wypuscic i do ostatniej minuty namawiali mnie na dalsza jazde. Łobuzy , przez nich chyba to moje nieszczescie. Wpadlem na dworzec w ostatniej minucie jak po ogien, zakupilem bilet i popedzilem na peron nr 2. Z tego speedu nie mialem czasu zerknac czy z tego peronu odjezdza rowniez jakis inny pociag ;) I to okazal sie kluczowy blad - zapakowalem sie do pierwszego lepszego pociagu ktory stal na tym peronie poniewaz zostala minuta do odjazdu. Wsiadlem,zaparkowalem rower - zdziwilem sie troche ,ze nad drzwiami maszynisty wisi wyswietlacz ktory pokazuje jakies dziwne stacje zupelnie mi nieznane moze oprocz koncowego Olsztyn Główny. Przez glowe przemknela mi mysl ,ze NA PEWNO nie zdazyli przelaczyc telewizorka na prawidlowy rozklad stacji :evil: Uspokojony swoja jakze niezwykla dedukcja,zaczalem oddzwaniac na telefony ktore namietnie dzwonily do mnie caly dzien (nie cierpie odbierac telefonu w czasie jazdy rowerem). Pociag ruszyl,zrobilo sie blogo i przyjemnie :) Pani konduktor uprzejmie skasowala mi bilet ,dziwnie mi sie przygladajac - jednak pomyslalem ,ze moze dawno nikt nie jechal z rowerem w tym pociagu i popelnilem jakie faux pas. Pociag jedzie ,ja rozmawiam ,mila atmosfera i nagle slysze glos automatycznej zapowiadaczki - stacja OSTRÓDA :blink: Serce mi stanelo - pociag za to ruszyl,przygladam sie znowu telewizorkowi a tu okazuje sie ,ze jednak PKP sie nie pomylilo tylko ja ostro zmoczylem :blush: Zalamany z mocnym postanowieniem ewakuacji na nastepnej stacji, dzwonie do Pietera zeby pochwalic sie w jakie to klopoty wpedzilo mnie ich namawianie do dalszej jazdy. Liczylem sie wesoloscia - ale realia mnie przerosly. Poplakali sie ze mnie, ale musze powiedziec ,ze jak juz Pieterowi przeszedl atak smiechu to zaproponowal ,ze dowioza mi chociaz jakies siano na bilet za co jestem mu wdzieczny. ;) Zostala tutaj jednak powaznie naruszona moja duma globtrotera i postanowilem uniesc sie honorem i kontynuowac swoja podroz na kolach :woohoo: Nastepna stacja byly malownicze skadinad STARE JABŁONKI. Wysiadlem z dusza na ramieniu ,zywej duszy nie ma - kasa zamknieta. Nagle uswiadomilem sobie ,ze ekipa smieszkow ktora siedzi sobie w Iławie ma do domu niecale 70km gdy tymczasem ja ,ktoremu sie spieszylo ,pol godziny po rozstaniu mam 110km :huh: :huh: Dziwne sa koleje losu czasami :P
Sily watle ,powaznie nadszarpniete tempem przelotu do Ilawy a tu 110km do domu. Zadnych lampek poniewaz nie planowalem wracac po ciemku. Zaczelo wiac groza. Szybki telefon do mojej nieocenionej małżonki Izabeli , znowu salwa smiechu ktora musialem przelknac i niesmiala prosba o dojazd przynajmniej do Ostródy poniewaz mam zamiar dokrecic dzisiaj chociaz stowe na kolach ,skoro juz zastaly mnie takie a nie inne okolicznosci :evil: Podciagnalem skarpety i udalem sie krajowa 16stka w kierunku - tym razem odpowiednim. Jazda ekstremalnie niebezpieczna - zadnego pobocza,straszny ruch ciezarowy i waska droga. Niejeden kierowca przeklinal mnie dzisiaj za to ,ze musial spetowac ciezki sklad do zera zeby mnie ominac. W slimaczym tempie ,meczac kolejne podjazdy dotarlem do Ostródy. Piekna miejscowosc - nie oczekiwalem ,ze bede ja zwiedzal dzisiaj z poziomu siodelka roweru. Kwasny przemknalem szybko,zatrzymujac sie na wylocie na Grudziadz napic sie herbaty.W tym momencie mija mnie srebrna meganka na tablicach CG. Przyjaznie ktos trabi ,bo chyba mnie rozpoznal ,macha i niestety jedzie dalej :blink: Pewnie ktos znajomy jednak nie przypuszczajacy ,ze moge sie znalezc na rogatkach Ostródy nie do konca z wlasnej woli :) Niestety nie udalo mi sie rozpoznac twarzy - wiec do teraz nie wiem kto to mogl byc. B)
Za Ostróda resztkami sil dowlekam sie do Samborowa ,mijam je i majac na budziku 102km zjezdzam na lesny parking , gdzie po chwili nadjezdza kawaleria i ratuje mnie podwozka do domu :)

Tak oto mniej wiecej wygladal moj wczorajszy powrot do domu :) :) :)

Dziekuje ekipie za wspolna wycieczke i Izie za to ,ze jak zwykle ratuje mnie z szamba w ktore wpadam na wlasne zyczenie :) Do nastepnego razu :S


Załączniki:
2015/02/26 09:20 #21673

wojtino

wojtino Avatar

No! Bartek sępy głodne czekają na dowcipną relację z wczorajszej kolejowej przygody. Chcesz żeby zdechły, nie masz empatii dla zwierzątek? Pośmiać się jest tak zdrowo najlepiej z czyichś przygód. Nie daj za długo czekać.
2015/02/26 08:35 #21672

Krzyś

Krzyś Avatar

B) Just I jealuos, yesterday I worked ... B)
B) Waiting with impatient for a photo ... B)
2015/02/26 00:31 #21670

Gall

Gall Avatar

Z enigmatycznych wpisów wnioskuję, że Bartek wracał tym pociągiem trochę "nietypowo", brakuje mi jednak obiecanych przez Bartka szczegółów. Też bym się chętnie pośmiał.
2015/02/25 22:45 #21668

sldtwa

sldtwa Avatar

No!!! Bartek dałeś dziś czadu :woohoo: :woohoo: :woohoo: Ale mam znajomą, która wracając kiedyś z Częstochowy w Toruniu wsiadła do pociagu do Grudziądza i po chwili ... znalazła się w... Suchatówce (kierunek: Inowrocław). Wysiadła. 3 godziny spędziła w środku nocy na peronie, wróciła do Torunia, rozgrzała się ciepłą herbatą... Wsiadła do zapowiadanego pociągu do Grudziądza i... po paru minutach znalazła się... w Suchatówce... :woohoo: :woohoo: :woohoo:
Od tego czasu, jak ktoś wymówi przy niej słowo "Suchatówka", udaje się do lekarza i poddaje procesowi psychoterapii :laugh:
2015/02/25 22:40 #21667

wojtino

wojtino Avatar

Nie będzie mi łatwo podsumować tą wyprawę bo czuję się jakiś wypruty z poobijanym tyłem mojej mniej szlachetnej części ciała na tych naszych kujawsko-pomorskich okrutnie zniszczonych asfaltach.

Na starcie wstawili się wszyscy zadeklarowani, a byli to;

1.Mateo
2.MarcinHD
3.Pieter
4.Bartek
5.Gall
6.Wojtino

Trochę nas się uzbierało, ruszyliśmy żwawo mglistym porankiem. Gall jak sam napisał dość szybko odłączył się szlifując formę w/g własnego planu. Dzięki za odprowadzenie nas za miasto.

Trasa do Iławy to z rodzaju tych które mogą rowerzyście przyśnić się jako wspaniały sen który gdy się obudzimy chcielibyśmy żeby jeszcze trwał. Pogoda lepsza od zamawianej na całej trasie słonecznie ciepło i przelatujące nad głowami klucze ptaków. Iście wiosennie chociaż w kalendarzu zima. Liczne przerwy krótsze i dłuższe pozwoliły w dobrych nastrojach wjechać do Iławy przed godz.14:00. Małe zwiedzanie miasta od strony brzegu jeziora i dłuższy odpoczynek z posiłkowaniem tudzież piciem kawy w pizzerii z widokiem na wodę.

W tym momencie niestety Bartek, nasz znakomity kolega, musiał nas opuścić spiesząc na umówione spotkanie z zarządem. Namawialiśmy Bartka żeby dalej jechał z nami ale siła obowiązku zwyciężyła. Co było dalej na pewno opowie Wam sam.

Było jeszcze dalsze zwiedzanie Iławy po tamtejszych pięknych ścieżkach rowerowych. Zabawiliśmy trochę w tej Iławie. W drogę powrotną ruszyliśmy chyba po 15:00 i na zamkniętym przejeżdzie kolejowym po drugiej stronie zauważyliśmy kogoś znajomego zgadnijcie kogo? Ale nie chciał zawrócić i jechać z nami.

Podsumowując wyprawa do Iławy bardzo udana jestem zadowolony i spełniony, cały dzień na rowerze w przed wiosenny dzień. Bardzo dzięki wszystkim uczestnikom dzisiejszej rowerówki i do następnego spotkania. Przepraszam za nieco chaotyczną relację.

Licznik pokazał 146km, byłbym zapomniał do Iławy średnia 21km

w domu wylądowałem 21:00.
Czas generowania strony: 0.162 s.