Weekend wśród jezior
- Szczegóły
- Utworzono: sobota, 05, maj 2012 00:23
- Poprawiono: czwartek, 25, kwiecień 2013 21:27
- Opublikowano: sobota, 05, maj 2012 00:20
- matołek
- Odsłony: 2194
Weekend wśród jezior
To był dla mnie najwspanialszy weekend obecnego roku i nie wiem, czy któryś jeszcze z następnych będzie w stanie go pobić. A zaczęło się od hasła niewinnie rzuconego przez Krzyśka na jednym z kwietniowych wypadów: "Jedźmy gdzieś w majowy weekend", no i pojechaliśmy
Dopisało wszystko: pogoda, świeża wiosenna zieleń, piękno Brodnickiego Pojezierza i dwójka ludzi, którzy rowerowanie postrzegają podobnie Do tego wolność i nieograniczone możliwości, które daje rower, gdy wieczorem nie trzeba zawracać do domu...
Piątek, godzina 17+, wyjazd opóźniony o ponad godzinę. Ot, mała awaria lewej manetki, tuż przed wyjazdem. Obdzwoniłem wszystkie rowerowe sklepy w mieście i nic. Rezygnować? Nigdy! Kawałek cienkiego, miedzianego drutu, małe szczypeczki, trochę zmarnowanego czasu, przekleństw oraz naderwany paznokieć i manetka chodzi do dziś
Jeszcze tego samego dnia, naładowani dobrym nastrojem, w towarzystwie ciepłego, słonecznego, wiosennego popołudnia, dotarliśmy do miejscowości Osieczek, by nad jeziorem zakotwiczyć namioty
Sobota powitała nas chłodnym, acz pięknym porankiem. Ptaki koncertowały już na całego, łąka pachniała świeżą, wilgotną zielenią, a jezioro zasnute było jeszcze cienką kołderką porannej mgły. Wspaniałe uczucie, sączyć poranną herbatkę kiedy się wie, że cały dzień należy do nas i naszych rowerów
Wyjazd o 7.45 w kierunku "gdzie nas rowery powiozą". Nie lubimy planowania na sztywno, więc jeździmy tam, gdzie wydaje się najpiękniej. Nie przebieramy w nawierzchniach dróg, więc znosi nas najczęściej na ścieżki leśne. Ile tam wspaniałych i dzikich jeszcze jezior
Godzina 17+, dotarliśmy do miejsca, które wydało nam się dobre na biwak, więc rozbiliśmy obóz. Potem naprawa zgiętego na trasie haka tylnej przerzutki, kąpiel, ognisko, kolacja i leniuchowanie na urokliwej polance tuż przy jeziorze...
Kolejny piękny poranek rozpoczął niedzielę. Aby wykorzystać dzień, postanowiliśmy powrót popołudniowym pociągiem z Brodnicy. Do tego czasu jednak zdążyliśmy jeszcze zrowerować sporo atrakcyjnych terenów, nawchłaniać mnóstwo rewelacyjnych widoków i zwiedzić przyjemne zakątki Brodnicy. Zmęczeni, szczęśliwi i z małym niedosytem, spożyliśmy rozprężający napój i wsiedliśmy do pociągu.
Na zakończenie tej krótkiej relacji chciałbym serdecznie podziękować mojemu niezawodnemu kompanowi - Krzyśkowi za wspólne rowerowanie. Pragnę również gorąco zachęcić wszystkich do podobnych wypadów. Wystarczy chęć, rower oraz parę gratów i w drogę. Jeśli się czegoś zapomni, to można kupić albo się bez tego obyć. Jak ktoś nie ma z kim, niech zgada się z nami
Dopisało wszystko: pogoda, świeża wiosenna zieleń, piękno Brodnickiego Pojezierza i dwójka ludzi, którzy rowerowanie postrzegają podobnie Do tego wolność i nieograniczone możliwości, które daje rower, gdy wieczorem nie trzeba zawracać do domu...
Piątek, godzina 17+, wyjazd opóźniony o ponad godzinę. Ot, mała awaria lewej manetki, tuż przed wyjazdem. Obdzwoniłem wszystkie rowerowe sklepy w mieście i nic. Rezygnować? Nigdy! Kawałek cienkiego, miedzianego drutu, małe szczypeczki, trochę zmarnowanego czasu, przekleństw oraz naderwany paznokieć i manetka chodzi do dziś
Jeszcze tego samego dnia, naładowani dobrym nastrojem, w towarzystwie ciepłego, słonecznego, wiosennego popołudnia, dotarliśmy do miejscowości Osieczek, by nad jeziorem zakotwiczyć namioty
Sobota powitała nas chłodnym, acz pięknym porankiem. Ptaki koncertowały już na całego, łąka pachniała świeżą, wilgotną zielenią, a jezioro zasnute było jeszcze cienką kołderką porannej mgły. Wspaniałe uczucie, sączyć poranną herbatkę kiedy się wie, że cały dzień należy do nas i naszych rowerów
Wyjazd o 7.45 w kierunku "gdzie nas rowery powiozą". Nie lubimy planowania na sztywno, więc jeździmy tam, gdzie wydaje się najpiękniej. Nie przebieramy w nawierzchniach dróg, więc znosi nas najczęściej na ścieżki leśne. Ile tam wspaniałych i dzikich jeszcze jezior
Godzina 17+, dotarliśmy do miejsca, które wydało nam się dobre na biwak, więc rozbiliśmy obóz. Potem naprawa zgiętego na trasie haka tylnej przerzutki, kąpiel, ognisko, kolacja i leniuchowanie na urokliwej polance tuż przy jeziorze...
Kolejny piękny poranek rozpoczął niedzielę. Aby wykorzystać dzień, postanowiliśmy powrót popołudniowym pociągiem z Brodnicy. Do tego czasu jednak zdążyliśmy jeszcze zrowerować sporo atrakcyjnych terenów, nawchłaniać mnóstwo rewelacyjnych widoków i zwiedzić przyjemne zakątki Brodnicy. Zmęczeni, szczęśliwi i z małym niedosytem, spożyliśmy rozprężający napój i wsiedliśmy do pociągu.
Na zakończenie tej krótkiej relacji chciałbym serdecznie podziękować mojemu niezawodnemu kompanowi - Krzyśkowi za wspólne rowerowanie. Pragnę również gorąco zachęcić wszystkich do podobnych wypadów. Wystarczy chęć, rower oraz parę gratów i w drogę. Jeśli się czegoś zapomni, to można kupić albo się bez tego obyć. Jak ktoś nie ma z kim, niech zgada się z nami
z rowerowym pozdrowieniem
matołek